LITERACKI - JANUSZ CYGAN
Nawigacja  
  WITAM NA BLOGU
  PODZIĘKOWANIA
  KIEDYŚ -CYKL
  TAJEMNICA NIEBIESKICH OCZU
  NADZIEJA
  TĘSKNOTA
  MIŁOŚĆ
  EROTYKI
  INSPIRACJE
  SATYRA
  WIERSZE RÓŻNE
  W AROMACIE ROZMYŚLAŃ
  "ATRAMENTOWE OBRAZY" -Antologia poetycka I
  "Z OSNOWY MYŚLI - Antologia Poetycka II
  "TAŃCZĄCY CHAOS"
  "OBOK"
  PRZEMYŚLENIA
  "ZAISTE"
  KSIĘGA GOŚCI
  GALERIA
  LISTA LINKÓW
Copyright
"OBOK"




W wydaniu książkowym ilustacje do wierszy nie występują



CZĘŚĆ PIERWSZA

W przezroczach wspomnień widzę migawki marzeń.
                                                        /Janusz Cygan/




obok

kiedy już nastanie ten dzień ostatni
wszystkie wiersze twoim zapachem obudzę

przyjdę do ciebie

na brzegu bioder świt ukołyszę
pieszczotą pocałunku usta nakarmię

potem zamknę życia stronicę

gdy ptaki oznajmią skrzydeł trzepotem
rachunek zdany przed Majestatem

odwiedź nienazwane i pochyl głowę

otwórz tomik znaczony czasem
i cicho westchnij pod chmur dotknięciem

a ja usłyszę

i odpowiem

24 maja 2017





spacer w ogrodzie ciszy

chodzę po myśli bezdrożach
coraz mocniej bolą potknięcia

kiedy

okaleczony kamieniami słów
zrzucam chore płatki  

opadam z sił

pomiędzy latarni blaskiem
i księżycem za uczuć chmurami

niebieskie

odbicie w nie moich oczach
za szybą niemożności umyka

zbiera plon

wierszy w wyobraźni pisanych
z jedyną dedykacją

dla siebie

28 grudnia 2016





do weny

próbowałem rzeźbić
subtelnością słów nadawać kształty
ozdabiać okrągłymi literami metafor

wielbiłem

rosłem w siłę
w piękny kwiat przeistoczony
oddawałem się wersów pokusie

dzisiaj

strof ścieżki
z dystansem kroków przemierzam
w poszarpanym jestestwie myśli

poezji przygarbioną łodygą -
jestem

22 kwietnia 2017





zamknę za sobą bramę

kiedy tak już się stanie
i będę tylko wspomnień liściem

bez wyrazu

pośród soczystej trawy
wdeptanym na uczuć murawie

chociaż

w blaszkowatym jestestwie
żyłki toczą bój o przetrwanie

pozostanę

zadumy kruchym wątkiem
nie zapisanych stron poezji

bez pamięci

30 października 2016





ja - słonecznik

wzrastam pośród innych -
na sztywnej łodydze
zaglądam niebu w oczy

niby silny
a tak płochy

co noc chowam się w ciszę -
pomiędzy niewypowiedzianym
przyswojeniem losu

daleki od marzeń
z uczuć promieni

powoli zgłębiam piękno -
na sztaludze wzruszeń
maluję siebie

moc duszy napełniam
oliwnym darem

28 października 2016



dopóki trwam

chłopiec z pożółkłej fotografii
ma krótkie spodenki -
radość na buzi widać w uśmiechu

również młodzieniec w snach się pojawia
z empatią w sercu -
wkracza w dorosłe życie

potem już obraz jest niewyraźny
zamglona wizja -
mężczyzna ma różne twarze

wreszcie odtwarzam ostatnie lata
ślad kar za winy -
bolesne rany dla duszy

z poprzednich wspomnień przesuwam kliszę
patrzę z rozwagą -
bo wciąż tu przecież jestem

24 czerwca 2017





opłaca się cierpliwość

patrzysz na mnie - codziennie
do dłoni przymierzasz

by pójść

dzielisz się wierszem - bez nazwy
jak kromką uczuć z serca

by być

jak kwiat dojrzały -jesteś
piękno wokół rozsyłasz

by żyć

wypuszczasz pąki - rozkwitasz
pocałunku wspomnieniem

by czuć

to co kiedyś nastąpi - powróci
zmysłowy błogostan

20 czerwca 2017





eeej...

Wołałaś mnie więc jestem
by skraść nocy pocałunek

a ty

o uczuć świcie
malujesz szczęścia kolory

wkrótce

gwiazdą porastasz
pod ust czułym dotykiem

a ja

odpowiadam pogwizdem delikatnym
w otoczeniu ptasiego śpiewu

wśród nawilżeń

muśnięciem tak delikatnym
na płatków złączeniu

bo my

jesteśmy wszystkim
kiedy wypowiadam ckliwie -

kochanie moje

5 czerwca 2017



ważność

zawsze powracasz
na sztalugi mojego życia

w nich

zapisujemy wspólne uczuć wersy
upajamy się treścią pożądania

zatrzaskujemy wspomnień okiennice

pod nieba błękitem
rozczesujemy rozkoszy włosy

na dotyku dywanie

23 maja 2017





przewidzenie

wciąż przy oknie -
przemierzam czas przyszły
kiedy deszczu krople
przypominają o wczoraj
wystawiam twarz - pragnę
poczuć ich dotyk
posmakować wilgotność
na spragnionych ustach
niekiedy jest słona
wtedy wstrzymuję oddech
delektuję się chwilą
tak mocno
pachnącą tamtym wiatrem
teraz wiem
że już nie wróci - lepiej
przymknę okiennicę
na zawsze

7 maja 2017





pogrążanie

do słońca kieruję twarz

to takie trudne - promienie
nie chcą muskać przez
zamkniętą

wspomnień żaluzję

w domyśle słowa niewypowiedziane
wciskają w wózek

na czasu obręczach - donikąd
droga

porasta niemożliwym

gorycz duszę wypełnia -
oszałamia

bez spojrzeń błękitu

6 maja 2017





słabość

zmarznięte mam usta
pokryte śniegiem przeobrażeń

twoich

z przymkniętych powiek
łzy żłobią chłodne ślady

w kroplach
ciszę przemierzają

opadają w bólu

dreszcz niepokoju
przenika duszę

pod tym samym niebem
umiera kwiat

z samotności

23 kwietnia 2017



wiersze

bywają nietrwałe - przemijają
z odejściem autora
kiedy
po tamtej stronie - nie wiesz
już nic

gubisz tożsamość

tylko
niektóre zapadają - w pamięci
bliskich
tych
co wspomnieć pragną

nie rozumiem po co

28 marca 2017





zespolony z naturą

jednoczę się  - z drzewa czerpię siłę
wrastam myśli korzeniami

blizn śladami
oznaczam przeszłość - coraz
bardziej odległą

w pamięci
pierwszy pocałunek
 
w pełni lata namacalny
prawdziwy niczym pierwiosnek - pośród
śniegu wschodzący

wszystko
zapisanym się staje
na kolejnych kartkach życia
wypełniam stronice

wciąż nieoczekiwanym

18 marca 2017





sam z siebie

wyruszam w bezkres
myśli i słów
przelotnie  powraca oddech

szukam kapliczek - przydrożnych
gdzie Chrystus i Maryja
milczą

pod naporem
kolejnych spowiedzi

bez rozgrzeszenia czynów
czekam na pokorę

tak dawno ukrytą
na dnie
w zakątku duszy

frasobliwe figurki
nie patrząc widzą
zdają się płakać nade mną

11 marca 2017





nie bądź obojętna

kiedy już przejdę na snów jaśniejszą stronę
wiatr pokryje ślady liśćmi zeschniętymi
myśli się staną słowami dobranymi
a wieczność ukaże kolejną odsłonę

ty poezjo zdejmij z mych wersów zasłonę
niech będą wtedy stronami czytanymi
i choć są strofami przeważnie białymi
wspomnieniem przymocuj pod drzewa koronę

może zatrzymają przechodnia w istocie
który tęsknym wzrokiem wstrzyma przemijanie
pochyli nad dziwnym tego sensu locie

skieruje refleksję na płaszczyznę pociech
po chwilę westchnienia nad rzeźby czuwaniem
na powrót z naturą kolejnych lat krocie

10 marca 2017



bez biletu

dano mi w posiadanie siebie -
zmarnowałem dar losu
nie potrafiłem zadbać

kara

niczym grom spadła
okaleczyła nie tylko ciało

jednak

dusza wciąż walczy -
nie chce się ugiąć
patrzy prosto w oczy

z kpiną

na jednym kolanie
zbyt mało pokory - kiedy

upadam

22 lutego 2017





po bezkres

zatrzymuje cisza - wnika
w ust dotyk

spóźniony

coraz mocniej
przywiązuje do niebytu

kiedy

tak bardzo jeszcze
znasz moje dłonie

odległe

pod bluzką uniesień
darowanych ukradkiem

pozostał

mezalians niedomówień
na kolejne pory roku

oszronienie

9 lutego 2017





oczekiwań skurcze

codzienna walka
przerasta możliwości

niezrozumieniem potęguje przepaść

pomiędzy jest a będzie
bezradność zwisa na życia gałęzi
w nieskończoność pogłębia

dziurawe szczęście

tylko wspomnień wiatr
muska delikatnie kolejną nadzieją
że kiedyś - że być może

ust smak nastąpi
wśród zbliżenia dłoni

4 lutego 2017



za widnokręgiem

ja i mój komputer
stanowimy jedność - zazwyczaj
zawieszamy się jednocześnie

ze starości

wtedy zapada milczenie
nagle - bez powodu

pewnie tak trzeba

tylko oczy dotknięte czasem
szukają uśmiechu

na próżno

za rzeczywistości szybą
nie dla mnie słońce

przeznaczeniem

25 stycznia 2017



bycie

nie ma już nic we mnie z wczorajszego blasku
dziurami w pamięci codzienność się wita
jak świeca zdmuchnięta bez ognia nadziei
puste mam dziś dłonie - droga nieprzebyta

wciąż z daleka patrzysz na me trudne boje
które z losem toczę i się nie poddaję
tą potrzebę zmiany związaną z niebytem
wspierasz całą sobą gdy wierzyć przestaję

na duchu podnosisz kiedy już upadam
nie pozwalasz długo myśleć o przeszłości
masz otwarte serce pełne uczuć czystych
promienisty uśmiech na twej buzi gości

23 stycznia 2017





więdnięcie

chociaż jestem
w istocie mnie nie ma

niknięciem byt znaczę

usadzony w myślach
roztropność górą

w odczuciach ubolewania

nad czasem minionym
turkusowa kokarda

w supeł zaplątana

czeka na czułość dłoni
szczere spojrzenie

kiedy wyobcowanie płacze

18 grudnia 2016





ociosany

zamknięty w sobie -
wciąż czerpię

z opiatów

siła odchodzi -
spokój w wyciszeniu

ciśnie

boleść duszy -
tak bardzo znana

powraca

w krokach zbyt szybkich -
biała dama

uwiera

17 grudnia 2016





zbyt daleko by ogrzać

tak bardzo zimno - chociaż jesteś
gorącym sercem

wypatruję

codziennie nienazwanego - czułością
oddycham na niby

czekam

skulony w tęsknocie - wspomnieniem
chwil minionych

łaknę

spragnionych ust dotyku - wolą
z uczuć niewymuszoną

będę

kolejnym pragnieniem - życiem
w nadziei gestów

jestem

15 grudnia 2016





rojenie

otacza mnie mgła - na wskroś
przenika

zabrakło ust

przywłaszczam niecierpliwość - nadgarstki
nabrzmiałe

bez dotyku

odeszło oczekiwanie - na krawędź
urojoną

przez dążenia

stopniały zmysły - pod kroplami
deszczu

w iluzji

15 grudnia 2016





tak bardzo potrzebna

wznoszę modlitwy o jeden dzień chociaż
bez skutku
przecież się zdarzyć nie może

za wszystko zawsze trzeba zapłacić
milcząc
w pokorze bez targu o cenę

wspinasz się ciągle w mej świadomości
wazon
jest tylko otoczką piękna

jednak przy tobie niedzielny rosół
lepiej
smakuje bez makaronu także

4 grudnia 2016





skłonność

tkwię zawieszony - na rozstaju
pomiędzy bycia szarością

codzienną

a tamtym zapachem - o poranku
w nieoczekiwanej czułości

na ustach

zmysłów łaknieniem - wsysanym
z apetytu pożądania

w namiętności

dotykiem - siwej skroni
w zakusach dni

umiłowaniem

26 listopada 2016





próżnia

coraz trudniej dotrzymać kroku
w odejściach

nieuniknionych

coraz trudniej podlewać różę
uczuciem

niezawinionym

coraz trudniej smakować usta
dotykiem

nieruchomym

coraz trudniej poczuć aromat
rozkoszą

niespełnioną

coraz trudniej jest być w jestestwie
odludziem

tak skutecznym

24 listopada 2016





pod promieniami

wciąż się nie poddaję
na nowo wzrastam

na przekór

nie liczę na los
jego przychylność

przecież

dni są coraz krótsze
w kalendarzu istnienia

próbuję

oddychać tam gdzie
słońce uczuć jest jeszcze

wschodem

22 listopada 2016





słucham wiatru

zastygam w jestestwie
chwil ułomności

powoli

zmieniam oblicze
targany aury zmartwieniami

na krótko

wtapiam ostatnie promienie
pod kopułą odejść

jestem

zapachem tamtych dni
coraz głośniej pokrytym

milczeniem

22 listopada 2016





zapach wyobraźni

codziennie odwiedzam -
myślami

nocny ogród nadziei

patrzę na piękno
podziwiam pachnący kwiat

wzdycham

czuje aromat
wkradający się w nozdrza

przez szybę

tak bardzo bliski
a jednak z oddali

czekam

na kiedyś -
chociaż wiem

że nie nastąpi

17 listopada 2016





chwilami

zapada milczenie
po oczekiwań monodramie -
trudna ostateczność

bez deszczu są moje kałuże

jedynie za oknem
ściga się z wiatrem
ptak samotny

otoczeniu na przekór

zamknięta przestrzeń
oswaja ciężar -
jestestwo natury

w dalekiej blokadzie

jesienny pocałunek
bez przeznaczenia mowy
gubi się w domysłach

przy liściu rdzawym

10 listopada 2016





ciąg zdarzeń powoduje wyobcowanie

za wysoki parapet - marzenia
nie do osiągnięcia

matowa rzeczywistość

nie podlewana łodyga usycha - w strachu
słów otoczenia

przemyślenia

zamknięte w pąku - wczoraj
jeszcze kwitnącym

teraz spowitym mrokiem

pytania nie czekają - odpowiedzi
po co i dlaczego

nie istnieją

trudno zdobyć się na coś - przeraża
chwili nieprzewidywalność

na wąsach
 
pozostał samotny szron - wspomnień
w refleksji lustra

bez dążeń

9 listopada 2016





powracam wierszem

chodzą - krążą bez umiaru
zaplątane w sobie

myśli

próbują iść na przełaj
bez zrozumienia -
wyobraźni efektu

w pozie

namaszczeniem kwiatu - tym
co słabością się zdaje

tylko

cierpliwość i wyciszenie
poskromi nieujarzmione

powiewem wiosennym - nadzieją

6 listopada 2016






zbędność

ciągle spokojny - czekam
na jutro

nadzieją cichą

troszeczkę miejsca - mam
tu dla siebie

na żerdzi płotu

w uczuć zapachu - wiem
że nie przyjdziesz

muskana wiatrem

ukrywam myśli - zawsze
samotne

w wersach poezji

24 listopada 2016





spłoszona czułość

powoli się staję niedokończonym obrazem
siwiznę zamieniam na rdzawe przemijanie

bez wyrazu

poranne przymrozki przygniatają
przynoszą drżenie utkwione w pytaniu
- kiedy spadnę

niepodzielny strach

zamyka możliwości śmiałych decyzji
przenika na wskroś północnym wiatrem

wyobcowanie

kolejny dystans nie do pokonania
bez silnej woli - bycia

nowym wierszem w sercu

31 października 2016



względy

wystają nadziei łokcie
spod koszuli przemijania

płacze pocerowane ciało

Panie - cóżem Ci uczynił
że wciąż mnie częstujesz
tych krzywd  boleścią

niewyrządzonych nikomu

dlaczego doświadczasz
zardzewiałym szczęściem
odwracasz ode mnie głowę

codziennie

prawda - na wszystko zasłużyłem
lecz może już wystarczy
Twej dziwnej dobroci

wybacz że znów zgrzeszyłem
tak słaby w pokorze

16 maja 2017



oddanie

jestem pękniętym drzewem
do którego przybito

grzechy

spływają łzami
pośród  ran ludzkich

spoglądam

na winy odkupienia
pod  koroną cierniową

pojednani

On i ja -
w cierpieniu

6 kwietnia 2017



schowane słowa

zamykam ciszę  - w dłoniach
tak głodnych dotyku

kiedy

przemykasz pomiędzy palcami
bez poruszenia możliwości

obcy

zmierzch i świtanie
w styczności samotnej

zapada

zmarzło milczenie
po głosu monodramie

bezmyślne

26 marca 2017



pierwszy wiosenny deszcz

na policzkach krople - nie wiem
dlaczego słone w języka dotyku

nie smakowałem ich od lat

w oddali - na wysokim
drzewie wrona
jakby zamarła w milczeniu

przerażona widokiem

wózka z kalekim człowiekiem
pomiędzy kałużami - tak
przecież rzeczywistymi

w samotnej drodze

na schodach ona - przyszłość
nienazwana w kolejnym uczesaniu

czasu

pod weny
niebieską parasolką

21 marca 2017





łańcuch

zdawał się być trwały - niemożliwe scalać
przychylnością przemawiały ogniwa
grube - wykute uczuciem

nieoczekiwanie

odeszła spójność
w złym zrządzeniu losu

rozpadła się całość
na drobne elementy

niewiary

została - pozorna łączność
fatamorgana

27 marca 2017



CZĘŚĆ II


Skradłem jesieni kasztany,
żeby podarować je tobie.
                               /Janusz Cygan/



obserwacja

siedzi w altanie myśli - kartka
po kartce odczytuje wspomnienia

w ciszy

przesuwa obrazy - dni
które już nie wrócą

migawki

jak w kalejdoskopie - na każdej
stronie sonduje inność

żałuje

co być mogło - strach
pozbawił szereg możliwości

pomimo

wie - nadzieja
pozostaje wciąż żywa

na jutro

7 czerwca 2017



poświt

już tylko klamka pamięta
ciepły dłoni dotyk

obcym się staję

bez widoku z okna
mam dziurawe ręce

kiedy niebo

gasi nadziei promienie
bez zwykłego przepraszam

jak miłosny bukiet

przecież twoje włosy
pachną obcymi palcami

zasnęła czułość

pod powiekami kamienista droga
w myślach stopy rani

które wczoraj

dym i wiatr
uniósł w nieznane

30 maja 2017



nieuchwytnie

jestem otwartą księgą -
czytaj mnie zachłannie

pieszczotą oczu dotykaj

i kiedy będzie już
ostatnia życia stronica -
nie zamykaj

pozwól by inni
upajali się treścią -
ufni w szczęście

pomimo przemijania

17 maja 2017



oddalony

niczym kwiat przekwitam
raniony myśli kolcami

usycham bez ust twoich

tęsknotę w dłoniach chowam -
niekiedy pod powiekami

topnieją krople rozpaczy

obojętność poraża lęku iskrami
już wiem - kolejnej nocy ćma

nie przyleci

17 maja 2017



w rozterce

poruszasz się w konturach cieni
niemocą myśli dajesz odczucia
mówisz dziwadło - to ta przekora
na ostrych wersów jesteś nakłuciach

nie kłopocz się już w tych zwrotek zgiełku
pisz dla potomnych swe nowe wiersze
nie ma znaczenia przecież przypadłość
że nie codziennie są one pierwsze

przyjdą tu inni - oni ocenią
na którą półkę będą dodane
poniosą w przyszłość te które leżą
od niepamiętnych czasów skrywane

z nadziei drzewa czerp wszelką siłę
zapisuj puste strony poezji
dla czytelnika zwykłego przecież
są to zapisy przemyśleń zwięzłych

30 kwietnia 2017





wieczorny dialog

zaczęło przenikać zimno - włożyłem
gruby sweter wspomnień
i usiadłem pod drzewem

naprzeciw pachniało jezioro

pieściło jeszcze wczorajszym
dotykiem

delikatne fale
toczyły ze mną rozmowę -
o wszystkim

czułem bliskość
jak wtedy...
gdy...

może jeszcze kiedyś

zachód słońca
przypomniał o przemijaniu

odpłynęły w nieznane
litościwe chmurki

ja z nimi

19 kwietnia 2017





utęsknienie

jeszcze wczoraj
pod wspólnym niebem

łapaliśmy deszczu krople

nie zważając na wszędobylską wronę
tuliliśmy dotyk dłoni

w nieśmiałych marzeniach

kradziony przelotny pocałunek
pośród rozmów

tak bardzo niewinny

a dzisiaj
każdy wieczór zwiększa odległość

po horyzont zachodzącego słońca

8 kwietnia 2017




uśpienie

zostawiam ślady
bez nóg chodzę

ty

stąpasz niespiesznie
po resztkach zapachu

który kiedyś

w dotyku ust spajał
rosą napełniał

na przekór

dojrzewało
to co nieznane

dziś

na odległość
w egoizmie teraźniejszości

jesteśmy

6 kwietnia 2017





taki świt

przynoszę ci miła konwalii dzwonki
z czułością przyjmij nadzieję wiosenną
utul do serca swą myślą  płomienną
takie to są tej miłości początki

tak trudno jest znieść mi chwile rozłąki
czekam na uczuć pogodę wzajemną
możliwość bycia w niej siłą tajemną
przyfruną wkrótce radosne skowronki

ułożę z tych kwiatków piękny bukiecik
namiętnym ozdobię go pocałunkiem
który błogością wnet dobro rozświeci

niech się na oścież otworzy sekrecik
kreślony dla ciebie wersów rysunkiem
z marzeń ten powstał kwiatowy sonecik

2 maja 2017





We mnie drżysz cała

Mądrość i siłę skrywasz w swoim ciele,
przenikasz wzrokiem lasu nocne życie.
Widzisz, jak ruszam - niczym jakiś jeleń.
Z rogów nakryciem!

Wciąż hukasz na mnie, by pokazać drogę,
która do serca nie jest taka prosta.
Staram się przecież - tak, jak tylko mogę,
spieszę bez ostań.

Poczekaj chwilkę, bez ciągłych ponagleń,
pójść chcę w tą stronę, gdzie oczu odbicie.
Pośród gwiazd błysków i księżyca zaklęć -
ciągły kusiciel!

Dobry kierunek wyznaczy mi dusza,
z twą połączona pod tymi piórami.
Nie mogę odejść, nie mogę się ruszać.
Trzymasz szponami.

Ale to lubię, kiedy tak pouczasz
siedząc na pniaku obciętego drzewa.
Zaraz me smutki daleko odrzucam,
w tobie dojrzewam!

1 maja 2017





złuda

czasem pojawiam się w snach twoich
tak realny i czuły

grzechem częstuję

naznaczam ciało dotykiem
pomiędzy nocą i świtem

zwilżam

z pragnień usta spierzchnięte
na łonie dnia w kroplach

kiedy

kwiat czerpie życie
w przebudzenia rozkwicie

zroszony

spełnienia miłosnym krzykiem
na płatków zmiętej pościeli

wtedy

gdy wizja z jawą się spotka
pośród kolejnych wschodów

nie zapomnij o mnie...

*"nie zapomnij o mnie..." cyt. opisu fotografii

29 kwietnia 2017





w deszczu

bez przerwy
się rozglądałem - szukałem
tak mocno pragnąłem

poprawić
figlarny włosów kosmyk
opadający na radosne oczy

ujrzeć siebie -
zmokniętego ptaka
w czułym spojrzeniu

dotknąć ust
palcem nadziei
delikatnie musnąć policzek

jak kiedyś -
uwolnić wenę
spod wspomnień parasolki

na korytarzu nadziei

27 kwietnia 2017





przedsionek

ile jest piękna w tych tulipanach
jakże dziś kuszą urodą swoją
w zamkniętym pąku oczekiwania
każdą kobietę ciepłem przystroją

przytulą gałąź w kotki ubraną
to wiosny objaw tak delikatny
rodzą nadzieję w dotyku czułym
żółty ich kolor jest taki ładny

przyjmij je miła w serca tęsknocie
na płatkach uczuć złóż pocałunek
poczuj aromat z nich to płynący
który miłości jest też zwiastunem

a kiedy słońce w promieniach swoich
ogrzeje łąkę na marzeń szczycie
pójdziemy w przyszłość z dłonią przy dłoni
w jednym radosnym uczuć uchwycie

20 kwietnia 2017





pomiędzy świtem a zmierzchem

wciąż mówisz o ich błękicie
o oczach w kwietnym odcieniu
a one są takie wyblakłe
rozmyte ginącą nadzieją

dziś znów starasz się podkreślić
tamte niebieskie kolory
spójrz - teraz nie są tak piękne
zgubiły świetności walory

zamglone ciągłą tęsknotą
czekają na łut powodzenia
nie chcę przeżywać utarczek
w cichych mych losów błądzeniach

wolę potrzymać za rękę
przytulić się szczerym uczuciem
poddać na przyszłość niewinnej
serc dwojga szczęśliwej dyspucie

30 marca 2017



dotyk wzbija loty

te nocne motylki
pod skórą pulsują
nasycone potem
grzechy oznajmiają

na zmiętej pościeli
oddech coraz krótszy
dziki trzepot skrzydeł
z ognistą naturą

13 marca 2017



niekiedy bywam

dotykam ciała
wyobraźnią - niczym motyl

drżysz  czułkami muskana

wtedy jesteś
otwierasz kielich
na tknięcie nieznanego

dotykam ciała
fizycznością - jestem realny

lęk sumienia przeraża

uciekasz chociaż pragniesz
sedno istnienia
na przekór wszystkiego

12 marca 2017



rozsmakowany

pragnę dzielić się słów kromką
pisanych o świcie
gdy słońce dopiero się budzi
po westchnieniach nocy

pragnę wyciągnąć dłoń starą
i delikatnym dotykiem
na łące w porannej rosie
poczuć snów kolory

pragnę w czułym ust geście
smakować znów kobiecość
kiedy otoczona ramion tęczą
rozkwitasz wiosenną barwą

8 marca 2017



cieplejszy wiatr

kradnę twój czas
na potrzeby chwili - gdy
staję się przebiśniegiem
pośród słów muskanych

na końcu języka

jestem promieniem
nie tego słońca - kiedy
usta błądzą w dreszczach
aż po żar wyzwolenia

na całym ciele

kradnę milimetry
wiosny pożądaniem - odkąd
klucz żurawi się wzbił
ponad grzech natury

na serca drodze

staje się obecny
niczym krople deszczu - w trakcie
pocałunków w dnia zaranie
po gorącej nocy

28 lutego 2017



nieodzownie

spróbuj nie zapomnieć tego imienia
gdy się  w zachwycie uniesiesz
i poszybujesz tak bardzo skruszona

pomiędzy nas postaw znak zapytania
pusty
bez pytań - dlaczego i po co

a kiedy świt stanie w kolejnym słońcu
i wyschnie rosa na dnia łonie
załóż na oczy me stare okulary

które marzenia snuły o życiu
tamtym
bez pytań - dlaczego i po co

zatrzaśnij na noc z mgły okiennice
opuść na ziemię obietnic kotarę
niech po niej spłyną wszystkie tęsknoty

utoną w otchłani na wiekuistość
powoli
bez pytań - dlaczego i po co

20 lutego 2017





w twoją stronę

los to przewidział - na siwych skroniach
ułożył pragnienia

na jeszcze

zwięzły szron wyobrażeń
rozgrzał zmysły

czułe i delikatne

niczym język smakujący wilgoć
przed dnia zaśnięciem

w malignie rozkoszy

wspólny świt doznań
urzeczony  - rozjaśni

oddanie

10 lutego 2017





postrzeganie

wspinam się coraz wyżej - by widzieć
chociaż wiem że nie przyjdziesz

wypatruję

czekam na poranki bez schodów do wieczności
na uśmiech oddania w  namiętności pocałunku

kiedy usta

jak kromka chleba pachną pożądaniem
w łaknieniu smaku narastającej rozkoszy

ulegają

niebieskim świtem - przed słońca blaskiem
z uniesień dzikiej ponętności

ciał naszych

5 luty 2017





oswojenie

zostawiam uśmiech na dłoniach
tak czułych i delikatnych
jak wtedy gdy byłaś -
chociaż tak naprawdę cię nie było

dotykam ust pąsowych
od pocałunków skradzionych
pomiędzy wyznaniami
że oczywiście i na zawsze -
a przecież może i kiedyś

otwieram oczy niebieskie
próbuję dostrzegać zachwyt
na obrazach wyobraźni kwiat
malowany niby w zasięgu -
istnienia nie mojego

27 grudnia 2016





we włosach wiatr

smakujesz każdym porankiem
delikatnością jesteś -
dotykiem

ustami przemierzasz ciało
nasączasz w namiętności -
oczekiwaniem

poruszasz frywolną dojrzałość
wabisz urokliwie -
zalotnością

nastrajasz wdziękiem zmysły
wypełniasz cielesnością -
pożądaniem

4 grudnia 2016





niegodny

nie zamykam drzwi na klucz
wiem że przyjdziesz - drżąca
w namiętności kolorze

nie zamykam myśli na klucz
wokół nas krążą - co dnia
muskają nienasycone

nie zamykam serca na klucz
poczekam aż zamieszkasz - spójna
z uczuć przeznaczeniem

nie zamykam duszy na klucz
z niej płynie siła - żądzy
cielesnej zapał

30 listopada 2016






zespoleni

tak bardzo osobno - a razem
w uczuciu

niczym młode listki - dojrzali
na maj życia

z ufnością na kiedyś - widok
zmienia barwę

tyle ich w sobie - pragnienie
bez końca

otucha i wiara - namiętności
pasja

29 listopada 2016





zrodzony z uczuć

niby zwykły kwiat - a przecież
jest taki niecodzienny

karmiony zmysłami - dojrzewa
w sercu i z serca

zatrzymuje dotyk - ust
spragnionych pocałunku

co noc rozkwita - kiedy
jesteś na oddechu odległość

wypełnia natchnienie - spełnienia
kroplami aż po brzegi

26 listopada 2016





niepokój

widzę blask w pięknych oczach
ukradkiem zaglądam
miedzy dnia zachodem
i uległą nocą

pamiętam odbicie
w uczuć świcie bladym
niczym pocałunek
na zmysłów odległość

powtarzasz wciąż że kiedyś
pragniesz i się boisz
więzisz biel niewinną
w jutra niepewności

wiankiem z kwiatów jesteś
zmysłów daniem przednim
na rozkoszy łożu
dla mnie niedostępnym

10 listopada 2016





napięcie

fiolet zamknął myśli
tego dnia - bez nazwy

wspinam się do ciebie -
w jutro niemożliwe

obdzielam radością
uśmiechem życzliwym

chciałem być twym kwiatem
na uczuć rabacie

zbudowane progi
zderzeniem z nieprawdą

10 listopada 2016





zawładnięcie

jesień przyniosła piękno
w tobie poezji pomarańcz delikatnością
rozkwita

wschodzisz pod weny gwiazdą
zostawiasz blask na wersów niebie miłosną
metaforą

kiedy róży dotykam
pospiesznie otwierasz zmysłów płatki niczym
talizman

z delikatności dłoni
w drżeniu ust pocałunku uwalniasz rosy
namiętność

tyś w sercu jest jedyny
w rajskim uczuć ogrodzie kwiat pośród innych
zrodzony

7 listopada 2016





multum

szczerością otwarty
przyjmuję krople deszczu
opadające gęsto

w niedopowiedzeniach

zamykasz się ciszą -
kwiat jeden nocy
zmęczony uczuć niepogodą

kiedy wołam

nie odpowiadasz -
rozsądek na wskroś
przenika nieograniczoną swobodą

codzienna

empatia pytań - po co
dlaczego i kiedy
bez rzetelnych odpowiedzi

na zawsze pozostaną

28 października 2016





Czyżby złudzenie?

Nie wiem dlaczego zaglądasz
mi w oczy, każdy ruch niezmiennie
śledzisz, kiedy  maluję wyobraźni
wersami.

Nie rozumiem rozmowy, której
nigdy nie było, a może tylko
ją wymyśliłem w majaczeniu
chorym?

Zbudowałem most barwny na pomarańczy
podłożu, ozdobiłem uczuć
czerwienią.

Pojąć próbuję niedorzeczną wizję,
Wciąż hoduję bezsens, wzrasta coraz
wyżej.

23 października 2016





napływ

codziennie
modlę się o twoją nagość
zamkniętą w muszli
w której tylko echo tamtych fal
uderzających o wspomnienie
przypomina że jesteś

codziennie
modlę się o twoją bliskość
pomiędzy ust dotykiem
w wilgoci zmysłów na końcu języka
splecionego dalekim dziś pocałunkiem
a byłaś przecież

codziennie
modlę się o twoje odbicie
w lustrze rozwartej skorupki
wrośniętej w świadomości błogostan
na brzegu promiennych doznań
z nadzieją że będziesz

modlę się codziennie

* korzenioplastyka ze zbiorów Zbyszka Kubickiego

17 czerwca 2017





przekora

wiersze piszą się same -
układają w życia wersy

kiedy

za oknem słońce  - nie moje
zostawia ślad na skórze

parzy szyb odbiciem

w myślach uśmiech zastyga
niczym lawa na drodze potknięć

bawi się nieskończenie

wiem - tej wiosny
też bzy zakwitną

w pachnącej tobą nadziei

21 maja 2017





zachwyt

słońce rozświetla piękność
tak dzisiaj promienistą

na plamkach zmysłów

w zapomnieniu siebie
otwarta chwilą jesteś

rozchylasz pożądania włoski

wciąż czekasz niecierpliwie
na namiętny dotyk

z czułości ust popełniony

tęsknisz tak nadzwyczajnie
w przeznaczenia ekstazie

za zbliżenia błogostanem

12 czerwca 2017





wszerz i wzdłuż siebie

umierasz - zawsze
kiedy cię dotykam
w dłoni pragnieniu

a przecież
wtedy wiesz że żyjesz

odpływasz - za każdym razem
gdy cię całuję
w ust nawilżeniu

a przecież
wtedy czujesz przypływ

dochodzisz - chociaż
jesteś we mnie
w zmysłów poruszeniu

a przecież
ziemia zadrżała w krzyku

bo spadły gwiazdy uniesień

11 czerwca 2017





na parapecie dnia

wznosisz się ponad
w  płatków rozkwicie
czerpiesz ze wspomnień pachnących

ubrana w nadzieję
trwasz - bliska spełnień
wiesz że to już jest pora

dotyk z tęsknoty -
wciąż ukojeniem
staje się tak czytelnym

pośród wilgoci
ust na rozstaju
dzień znów rozchyla marzenia

3 czerwca 2017





okienny powidok

w porannej rosie zatrzymał się czas
wypełnił nocy spełnienie
nastała cisza i spokój dla dusz
chociaż świt miał swoje brzmienie

pijany jestem juź namiętnością
stałaś się śliczną używką
nie bój się miła - jesteś urocza
nie jesteś tylko rozrywką

otwórz podwoje swojej otoczki
będę na ciebie wciąż czekał
to nic że jesteś taka zamknięta
przed nami droga daleka

gdy już pójdziemy z dłonią przy dłoni
nie straszne trudy i znoje
w bijących sercach tym równym rytmem
będziemy tylko we dwoje

2 czerwca 2017





ciepło oddechu

ocieram się myślą niezapomnianą
ubieram błękit nieba

osiadły w oczach

wypatrujących ciebie
pośród łąki pachnącej

tamtym pocałunkiem

zbieram rosę ust
z pragnienia dotyku

na krańcu pożądania
kiedy spełnienie

kwiatem rozkwita

20 maja 2017





dwuznacznie

wciąż mówisz - kiedyś
powtarzasz bez ustanku

a przecież
nie ma odpowiedniego czasu

na miłość

każda pora jest dobra
na tych dni ołtarzu

nie szukam niczego
bo przecież

niezapominajki pachną tak samo
na tęsknot polanie

pomimo niebieskiego zamglenia -
w oczach

15 maja 2017





oczekiwanie

usiądź przy mnie - tak
blisko jak nigdy jeszcze
pozwól poczuć zapach

jaśminu
bzu
i wiosennej konwalii

z ciebie płynący - niczym
kolejna nadzieja

pośród niemocy

a wtedy dotknę raz jeszcze
tamten uczuć kosmyk

ustami pełnymi uwielbienia

9 maja 2017



OGRÓD UCZUĆ

Twórczość poetycka Janusza Cygana wyrasta z cierpienia, ale jego wiersze pokazują heroiczną postawę człowieka, który mimo inwalidztwa i związanych z nim ograniczeń, nie utracił nadziei. Nie poddał się zniechęceniu i depresji, ale wszystkimi zmysłami chłonie świat przyrody, zachwyca się jego pięknem i stara się oddać je w swojej twórczości poetyckiej. Te światy, własnych przeżyć, doznań przyrody, w przedziwny sposób się splatają się  w jego wierszach, dlatego poeta ma pełne prawo napisać w utworze „do weny”: „poezji przygarbioną łodygą – jestem”. Ten piękny wers dobrze oddaje charakter jego twórczości.
Utożsamia się w nim z poezją i przyrodą oraz oddaje stan swojego ducha: jako człowieka doświadczonego, który wiele przeżył i przemyślał, a mimo to nie poddaje się duchowo. Zresztą takich porównań poety do roślin znajdziemy w tym zbiorku więcej. Ot choć by w wierszu zatytułowanym:„ja – słonecznik”:

wzrastam pośród innych -
na sztywnej łodydze
zaglądam niebu w oczy.
Poeta pisze tym wprost w wierszu „zespolony z naturą”
jednoczę się  - z drzewa czerpię siłę
wrastam myśli korzeniami

blizn śladami
oznaczam przeszłość - coraz
bardziej odległą (…)


Poeta czerpie siłę, duchową a zarazem fizyczną, z otaczającego świata przyrody. Czuje się częścią świata roślin, który zachwyca swoim pięknem. Chociaż uwięzienie w domu również boli:

do słońca kieruję twarz

to takie trudne - promienie
nie chcą muskać przez
zamkniętą

wspomnień żaluzję (…)

Poeta dokonuje rozrachunku z samym sobą. Przypominając sobie dawne wędrówki w krajobrazie pisze:

szukam kapliczek - przydrożnych
gdzie Chrystus i Maryja
milczą

pod naporem
kolejnych spowiedzi (…)
frasobliwe figurki
nie patrząc widzą
zdają się płakać nade mną

(sam z siebie)

Cóż więc pozostaje? Poeta odwołuje się do poezji i miłości. Do poezji zwraca się w ten sposób

kiedy już przejdę na snów jaśniejszą stronę
wiatr pokryje ślady liśćmi zeschniętymi
myśli się staną słowami dobranymi
a wieczność ukaże kolejną odsłonę

ty poezjo zdejmij z mych wersów zasłonę
niech będą wtedy stronami czytanymi
i choć są strofami przeważnie białymi
wspomnieniem przymocuj pod drzewa koronę (…)


Wiersz ten, pisany w klasycznej formie, porusza wszystkie wrażliwe struny poetyckiej lutni Janusza Cygana. Mamy tu więc przemijanie, zamianę myśli w słowa poetyckie, a także łączność człowieka ze światem przyrody.
O swojej sytuacji fizycznej i losowej, poeta pisze gorzko w wierszu „bez biletu”

dano mi w posiadanie siebie -
zmarnowałem dar losu
nie potrafiłem zadbać (…)


Jednocześnie dusza poety jest nadal harda, kpiarska i buntuje się na swój sposób.

dusza wciąż walczy -
nie chce się ugiąć
patrzy prosto w oczy

z kpiną

na jednym kolanie
zbyt mało pokory - kiedy

upadam


Na szczęście nie opuszcza go nadzieja na miłość. Wydaje się, że poezja jest tym magicznym sposobem, dzięki któremu Janusz Cygan w swojej poezji odzyskuje wiarę w sens życia:

tylko wspomnień wiatr
muska delikatnie kolejną nadzieją
że kiedyś - że być może

ust smak nastąpi
wśród zbliżenia dłoni

(oczekiwań skurcze)

Walka o szczęście trwa w duszy narratora, który stwierdza w wierszu „pod promieniami”:

wciąż się nie poddaję
na nowo wzrastam (…)
próbuję

oddychać tam gdzie
słońce uczuć jest jeszcze

wschodem


Poezja ma magiczną moc, dodaje sił, pozwala ciągle wzrastać duchowo, a także staje się powierniczką uczuć, tajemnych dążeń, niewypowiedzianych pragnień, ważnych dla poety, a dla otoczenia często niezrozumiałych. W wierszu „zbędność” czytamy:

ukrywam myśli - zawsze
samotne

w wersach poezji


Chyba swoją postawę najlepiej oddal sam poeta pisząc w wierszu  „uśpienie”, wstrząsającymi słowami:

zostawiam ślady
bez nóg chodzę


Istotnie, kiedy nie można chodzić fizycznie, jest to chodzenie za pomocą poetyckiej wyobraźni oraz słów. A pozostawiane ślady, to są po prostu napisane słowa, układające się w wiersze. Dzięki nieposkromionej wyobraźni oraz dzięki napisanym utworom poetyckim, przebywamy wraz z poetą w czarodziejskim ogrodzie uczuć, gdzie słowa i kwiaty śpiewają hymn o miłości, zarówno uduchowionej, jak i zmysłowej. Wiersze Janusza Cygana to istna feeria obrazów, zapachów kolorów przyrody, gdzie kwiaty mieszają się z pocałunkami kochanków, „w rajskim ogrodzie uczuć” – jak pisze sam poeta w wierszu „zawładnięcie”. W tym bajkowym,  surrealistycznym świecie, ogrodzie miłości i piękna, słowa poprzez metafory zamieniają się w kwiaty i pocałunki a ich rosa gasi nocną namiętność. Charakteryzuje ten świat delikatność, czułość uczuć i wyszukana metafora, pachnąca pięknem.

codziennie
modlę się o twoją nagość
zamkniętą w muszli

- pisze poeta w wierszu „napływ”.

I tak właśnie jest, wiersze są metaforami miłości i erotycznego pożądania. Tym żyje cały otaczający nas świat, tęsknotą za zespoleniem w miłosnym akcie. Bzy pachną nadzieją. Z nieba spadają gwiazdy uniesień. Jesteśmy w poetyckiej Arkadii, która nas pochłania. Poruszające to zaiste wiersze o życiu i cierpieniu, ale dające także nadzieję na odrodzenie w miłości. Dopóki jesteśmy wrażliwi na piękno natury, możemy snuć  fantastyczne marzenia.
W wierszu „oczekiwanie”, który zamyka cały tomik, poeta zwraca się ze wzruszającą prośbą do kobiety, a może do Poezji słowami:

usiądź przy mnie - tak
blisko jak nigdy jeszcze
pozwól poczuć zapach

jaśminu
bzu
i wiosennej konwalii
(…)


Wiersze Janusza Cygana pozwalają nam właśnie poczuć ten zapach, przenoszą nas w czarowną krainę piękna natury, cieszą i wzruszają. Nie jest to łatwa twórczość, w tym sensie, że porusza bolesne problemy nieszczęścia, przemijania i braku miłości. Ale pozwala dostrzec nadzieję i uczy, jak zmagać się z losem, zachowując wolę życia i pragnienie miłości.

Zdzisław Antolski




Zegar tyka, czas ucieka  
   
Zaznacz  
 
 
Kontakt:  
  janusz.1957@wp.pl  
Kilka słów o mnie  
  Ur.26 grudnia 1957 r. w Kielcach.

Z wykształcenia budowlaniec (Technikum Budowlane).
Przez wiele lat był właścicielem dwóch prywatnych przedsiębiorstw.

W 2009 r. uległ wypadkowi komunikacyjnemu, a od grudnia 2011r. porusza się na wózku inwalidzkim.

Przygodę z poezją zaczął już w szkole podstawowej, lecz pisał tylko do szuflady

Po wypadku zaczął publikować swoje wiersze na portalach internetowych oraz fb.

Jest założycielem i właścicielem Portalu poetyckiego http://e-skwerekpoetow.pl

W lipcu 2016r, wydał drukiem debiutancki tomik poezji zatytułowany "Taniec chaosu".

W październiku 2017r. ukazał się drugi tomik poezji zatytułowany "Obok".

Szczęśliwy dziadek wnuczek.
 
Stronę odwiedziło 14858 odwiedzający - dziękuję
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja