LITERACKI - JANUSZ CYGAN
Nawigacja  
  WITAM NA BLOGU
  PODZIĘKOWANIA
  KIEDYŚ -CYKL
  TAJEMNICA NIEBIESKICH OCZU
  NADZIEJA
  TĘSKNOTA
  MIŁOŚĆ
  EROTYKI
  INSPIRACJE
  SATYRA
  WIERSZE RÓŻNE
  W AROMACIE ROZMYŚLAŃ
  "ATRAMENTOWE OBRAZY" -Antologia poetycka I
  "Z OSNOWY MYŚLI - Antologia Poetycka II
  "TAŃCZĄCY CHAOS"
  "OBOK"
  PRZEMYŚLENIA
  "ZAISTE"
  KSIĘGA GOŚCI
  GALERIA
  LISTA LINKÓW
Copyright
W AROMACIE ROZMYŚLAŃ



ROK 2016

sny nie muszą być samotne

przychodzisz co noc
przynosisz
zmysłów deser

na zmiętej pościeli
stała wilgotność

pomiędzy

ud rozchylone ramiona
w spełnionym zapachu

kiedy

wstydliwy księżyc
zatapia się w orchidei

by o świtaniu
spijać uczuć
rosę

z poranną kawą

30 maja 2016
 


spróbuję obudzić drzewa

sprawię sobie termos
a jakże
na kawę w aromacie myśli

w podróż wyruszę
do parku - poszukam odgłosów wiosny

w nim ptaki
łabędzie i kaczki
czekają na okruch życzliwy

może wiewiórka - ta ruda
podzieli się swoim szczęściem

to nic
że odległość ogromna
- marzenia są przecież większe

muszę sobie sprawić termos
a jakże
na kawę w kolorze nadziei

15 marca 2016



ROK 2015



idąc

obarczeni przez los
w niemym zaułku

potykają się o życie

na ślepych zakrętach
wnoszą do nieba ręce

w wysłuchania prośbie

czekają
na niewiadome jutro

na szczęśliwą gwiazdę

ufni opatrzności
z racji istnienia

łaski bożej

14 grudnia 2015



zabrakło ust twoich

w poezji kryję uczucia
na skwerku
ustawiam przyjazne ławki

oddaję siebie
wersami

pochłaniam strofy
niczym bochen chleba

zajadam się wzruszeń otoczką

nawet otoczenie kubka do kawy
nabrał kolorów

pomimo
braku łyżeczki

przy sercu

9 grudnia 2015



zasięg

niekiedy płaczę

bez łez
przeważnie nocą
kiedy gwałcą mnie myśli

kołdra zbyt ciężka
podrażnia odciski wspomnień

było - czy jeszcze będzie

nie widzę sufitu

zaprzyjaźniony pająk
przestał tupać rozsądkiem
wyniósł się za nocna lampkę

bez żarówki marzeń

przeraża cisza
z wózka uszło powietrze

twierdzisz
że płacz facetom nie przystoi
pewnie jestem
rozhisteryzowaną babą

7 grudnia 2015



aktualność

nie wspominam śmierci
w tym także własnej
- już niejednej

choroba
niczym myśliwy się skrada
po cichu
z ukrycia atakuje

pokora
wiara
przyjść nie chce

wobec cierpienia
czas stracił znaczenie

3 grudnia 2015



uwarunkowania

kim jest kaleka
czy jeszcze człowiekiem
czy już wrakiem

na półce
stoją wypucowane buty

niepotrzebne nikomu

na przekór
by widzieć i wspominać

spacery
- pełne życia

wyschły łzy
marzeń

z trzeciego piętra
niebo takie bliskie

przyciąga ziemia

3 grudnia 2015



słowa

kamienie słów znaczą ścieżki
ranią wrażliwość

rzucone emocjami są bolesne

na dziś
na jutro

niszczą z ogromną siłą
i tak chorą duszę

18 listopada 2015



wracam

na Żelaznej płaczą budynki
za czasem minionym

chłopcem w krótkich spodenkach
z obdartymi kolanami

pachnącym ogrodem pana Pury
i papierówkami kradzionymi wieczorem

przy torach
nie ma już drzew morwowych

wiadukt zabrał wspomnienia
ubrał w dźwiękochłonne ekrany

17 listopada 2015



ukojenie

przemówiły wiersze
obnażyły poety duszę
wersy krzyczały - chociaż milczał

natura i miłość
ból i nienawiść

a kochał

uśmiech na twarzy
w cierpieniu

i to pióro w dłoni
które za niego mówiło

z pokorą

5 listopada 2015



oczekiwanie

zawisł poeta
- na krzyżu
myśli nieposkładanych

z weny zrobił koronę
cieniami czerpie natchnienie

chciał zejść
- napisać
wstyd go nóg pozbawił

zawisł poeta

4 listopada 2015



we śnie

dzisiaj jest pusty
ściany zgubiły oddech
- mnie cząstkę

umarł

lubię powracać w marzeniach
odwiedzać
wtedy słyszę śmiech

który zgasł

biurko
stary komputer
- okno na świat

żywych

3 listopada 2015



wystarczy chcieć

marzeń mieć nie można
bolą póżniej
pragnieniem kaleczą duszę

kiedy ciało nieme

palce
niczym sito dziurawe

życie przesiane doświadczeniami
spóźnione na pociąg radości

nie da się zamknąć
co nie było otwarte

w głowie hula wiatr
rozgania myśli

17 października 2015



czuję

zegar nie śpi
odmierza sekundy

noc wtóruje samotna

ciężkie powieki
nie zamykają myśli
drżą pod naporem

na jutro

pościel drażni
zbolałe ciało
milczą słone usta

od łez
skrzypią wskazówki

13 października 2015



podróż

lubię rozkłady jazdy

są takie czytelne
widać gdzie i kiedy

najbardziej zatrzymują te zamazane
przez czas

i aurę

mogę marzeniami wyruszać w podróż


własną -
bez ścisku i tłoku

niepełnosprawność staje się przyjazna

7 października 2015



dlaczego

myśli wyprzedzają czyny -
próbuję dogonić siebie

ginę w tej gonitwie

ponownie nie wiem kim jestem
czy jeszcze
tamtym skromnym młodzieńcem
czy starym gratem niepotrzebnym nikomu

policjant za rogiem
patrzy z politowaniem

na wózek o ręcznym napędzie

nie chce uwierzyć
że poeta bez nóg to też człowiek

3 października 2015



Marzenie

Chciałbym wyjść na chwilę -
niedaleko, przed klatkę.
Poczuć zapach jesienny
i wiatr z babim latem.
Klucz żurawi na niebie
zobaczyć i uwierzyć,
że życie jest piękne,
a liście zmieniają barwę.

Chciałbym wyjść na chwilę...

21 września 2015



niechcący

w pustym pokoju milczy samotność
domownicy są obcy w wewnętrznym krzyku

przeraża cisza

tylko zegar jakby ogłuchł na wołanie
odmierza czas nieustannie

szukam dotyku ust twoich -
na filiżance

niedopita kawa parzy spojrzeniem

8 września 2015



pod oknem

opada poranna mgła,
zrasza dojrzałe astry

życia napojem

kwitną dorodne ku słońcu
zmysłom na pocieszenie

nie zerwę ich dla ciebie
wiatr niech przeniesie miłość

w zapachu

2 września 2015



boso

złożyłem poezji pokłon
na skwerku zakwitły wrzosy -
całe łany śpiewały hymn

jesienny

przystanąłem z czystą kartką
wiatr zapisał wersy

miłosne
radosne
smutne
i cierpiące

z nadzieją

jutro srebrne nitki
babim latem nagrodzą poetę

1 września 2015



codzienność

spękana ziemia woła o kroplę
z rozpaczy wyschło koryto -
wszystko wypalił żar

umarło życie

burza ukojenia nie da
błyski i grzmoty
sieją zniszczenie

umiera życie

wiatr przyniósł zmianę
przygasło słońce
deszcz pada rytmicznie

odrodzi się jeszcze życie

16 sierpnia 2015



rozmowa z sobą

czekam

w ciszy przesuwam wskazówki
- nie mój zegar

przygasła teraźniejszość
nie widzi odpowiedzi
chociaż jutro macha obietnicami
- na powitanie

tęsknota boli -
rozepchana nieprzewidywalność

14 sierpnia 2015



nieobecny

cień zacisnął pięści
uderzył w obskurny stół -
kwitł kiedyś dobytkiem

ze ścian patrzą
wyblakłe madonny
zaprzyjaźnione z lamusem

w rogu pokoju
umarło życie
odeszło w zdeptanym papierosie

gospodarz zniknął
wraz z domu klimatem
buduje kolejną arkę

13 sierpnia 2015



przeczytany

otwarta księga -
to ja

przekładasz kartki
czytasz strona po stronie

po ołówka rysik
śledzisz wersy

poznajesz

skupiasz uwagę
na niedopowiedzeniach

w nich siła

już wiesz -
recenzji nie będzie

9 sierpnia 2015



obserwacje

ludzie - wrony

siadają wysoko
obserwują kłótnie

spoceni przechodnie
nie widzą -
nie chcą pomyśleć

bo po co

zakrakane wiedzą wszystko
o każdym

już na zapas

3 sierpnia 2015



lawina

słowa kaleczą
najmocniej duszę
bywają ostre -
ciężkie głazy

te lżejsze
zbiorę do torby
zbuduję kopiec

ku przestrodze

2 sierpnia 2015



przewidywanie
 
czym jest nadzieja
kiedy próbuje włożyć buty
 
chodzenie jest darem
 
jak szybko na kolanach
znikną cerowane blizny
 
przyszłość - grotołaz
wspinaczka po linach
 
czasu nie cofnę
nie rzucę palenia
 
28 lipca 2015



pokochać siebie
 
lubię samotność
i ciszę wypełniającą
 
lubię myśli
wewnątrz ciszy
 
lubię ludzi
czuję
 
lubię kalectwo
pozwala na samotność
 
niepełnosprawna samotność
cisza
 
lubię siebie
w ciszy myśli
 
26 lipca 2015



życie

chodziło sobie z kąta w kąt
bez celu
z torbami pakownymi
na zbytki świata

siadało na parapecie -
patrzyło zezem

drwina niespokojna

schowało wspomnienia
w kliszy

odeszła świetność
łza na policzku
nie pozwoliła zapomnieć

niedoskonałość -
szyderstwo bytu

obnażone

18 lipca 2015



podróż

jestem w ciszy
nie tupię o bruk

przeznaczony w istnieniu

po co -
nie rozumiem
komu - też nie wiem

obcasy starły
zelówek tożsamość
jutro na kolanach

dziś zamyka oczy
oślepia słońcem radosnym

idę
a może jadę w przyszłość

do ciebie

17 lipca 2015



różnie
 
myśli płoche
nakazują
 
milczą w krzyku
 
drażnią
gruchaniem gołębi
 
one szczęśliwe
 
próbuję -
przygniata nostalgia
niedoskonałość ludzka
 
ulotna kawa
w kubku poranka
 
prawdą parzy
 
16 lipca 2015



świtaniem
 
noc jest samotna
ukojenia nie daje
 
smaga mrokiem
 
deszcz wita poranek
nie tylko za oknem -
parasol zgubił druty
 
chcę iść - nie mogę
na targu sprzedane kalosze
 
grzmoty przerażają
 
pora wstawać
kawa wzmocni tożsamość
 
14 lipca 2015



niby nic

walczyły głoski z sylabami
wyrazy nie chciały
ze zdaniami się scalać

samotnie wisiały

interpunkcja uciekła
do lamusa

błoga cisza

forma się ugięła -
tłoku nie lubi

myśli skłębione
poszły szydełkować
mozolnie
oczko za oczkiem

noc przytuliła
poezję

zasnęła wena

13 lipca 2015



dla mnie
 
wypełnia mnie poezja
ogarnia nie tylko duszę
 
wyciszona za dnia -
nocą krzyczy
zatrzymując myśli w natłoku
 
spisywać nakazuje
 
nie potrafię się oprzeć
raz silna biciem serca
innym w wyobraźni plącze
 
nie widząc spostrzega
niewidzialne
 
wypiję kawę
w fusach odnajdę natchnienie

11 lipca 2015



Może jutro

Zachodzi pejzaż ulewnych deszczy -
słońce wysusza wczorajsze rany.
Wyruszam w podróż, taką przed siebie,
pragnę odwiedzić to, co zostało.
Choćby i zgliszcza, choćby ruiny,
muszę pożegnać tych wspomnień drzazgi,
wyrzucić z myśli, z zamętu głowy -
czas spojrzeć w górę na czas przyszłości.

10 lipca 2015



refleksja

zatrzymały się wskazówki
pociąg nie skończył trasy
do samotności

przeterminowanej kalectwem

w ubogiej czasoprzestrzeni
smutki przeszły na drugą stronę

po pasach malowanych nijako

zawitała nadzieja -
z nową siłą
ruszyła życia zegar

na nowo

27 czerwca 2015



umieranie
 
odleciał ptak
spłoszony wyschniętą gałęzią
 
wiatr chciał ukołysać -
brak deszczu spopielił
od korzeni
 
zabrał radość dojrzewania
 
gniazdo spadło -
wymarłe od piskląt
 
rozdeptane rzeczywistością
nic nie przypomni
 
upadłem i ja -
przemijanie w toku
 
jutro zjem konserwę

26 czerwca 2015



Dylemat

Na sił pokrzepienie zadano mi rany,
abym nie pisał, bo nie jestem godzien.
Lepiej w tym wieku - w tym życia zachodzie -
usiadł na dłużej w fotelu bujanym.

Poezję z głowy wybij sobie brachu -
takie stwierdzenie kiedyś usłyszałem
- wszystko, co piszesz jest zwykłym banałem,
dlatego w poezji nie rób obciachu -

Cóż począć myśli moja niespokojna,
jaką mam obrać tej przyszłości drogę.
Czy iść na przełaj, wejść w pierwszą odnogę,
czy też porzucić, to wieść jest upiorna.

Spytałem serca i duszy pytałem
i szept usłyszałem tak bardzo bliski
- pisz chłopie wszystko, rób rymów zapiski,
nie jesteś przecież aż takim cymbałem.

25 czerwca 2015



wybory
 
lubię kiełbasę
najbardziej tą przedwyborczą
 
już nie zapiszę się do lekarza
na luty kolejnego roku
albo czerwiec
on do mnie sam się zgłosi
 
fundusz w swej dobroci da mi nowy sprzęt -
proszę o ten z elektrycznym napędem
 
może też odrosną nogi
tylko niepotrzebnie -
nie dostanę karty parkingowej
na ręczny wózek
 
najbardziej cieszy
obniżony wiek emerytalny -
dzieci i wnuki zapłacą więcej
im przecież pieniądze są niepotrzebne
 
przepiję myśli kawą
dorzucę lody czekoladowe
 
24 czerwca 2015



wzajemnie
 
przechodzą na pasach
stłoczeni jak mielonka
niby obcy
chociaż codzienni wzajemnie
 
pan Karol wie co u Zdzisi
lecz łokciami na przejściu
niechętnie ją rozpoznaje
 
pod sklepem osiedlowym
ma o złotówkę pokłony
później palec pokaże -
ten środkowy w podzięce
 
na placu zabaw
pieski na smyczy
ochoczo użyźniają trawę
 
Zdzisia znów kupy
pupilka nie sprzątnie -
brzydzi się przecież ogromnie
 
a kawa przy oknie
wystygła zdziwiona
jak obcy są sobie sąsiedzi
 
20 czerwca 2015



świt

swój biznes noszą w torbach plastikowych
zawieszonych na ramionach
w garści kij nie byle jaki
kiedy trzeba głębiej sięgnąć

skoro świt już na rewirach

wciąż czyha konkurencja -
bez pardonu zabiera co lepsze

mieszkańców budzą puszki
zgniatane dziurawą podeszwą

za pełnymi koszami leży kot -
wczoraj jeszcze żywy

muchy mają używanie
jutro mnie odwiedzą

otworzę okno

17 czerwca 2015



poza oknem

liście poruszane przez wiatr
szepczą słowa miłości -
oplatają uczuciem wschodzące pąki
 
poprzez krzaki
bezwstydnie kopuluje słońce -
z rosą poranną toczy bój o przetrwanie
 
na pajęczej siatce
przysiadła mucha -
na jutro będzie śniadaniem przednim
 
okno mi sprzymierzeńcem
i szpiegiem jednocześnie -
kubek paruje zmyślnie
 
16 czerwca 2015



odlot
 
moje jestestwo to wronie gniazdo -
zakrakane od środka
pisklęta myśli
od poczęcia mają twarde dzioby
 
rozdrapują rzeczywistość -
bez za i przeciw
 
dolewka
do niebieskiego kubka sprzyja
tylko komu
 
lura powiększa nostalgię
 
łyżeczka z cukierniczki
jest gorzka -
kolejna dawka insuliny
 
14 czerwca 2015



korowód

po co mi wiersze pisać nieskładne
po co na papier rzewne lać łzy
nie chcę na niebie w tęczy dokładnej
szukać z radością kolorów tych

po co mi słuchać wiatru odgłosów
po co też zapach porannych ros
nie chcę znać barwy jesiennych wrzosów
wyruszać żwawo w życiowy pląs

po co mi nogi bez ich użycia
po co to wszystko na kilka chwil
nie chcę banalnych już myśli szycia
pokonywania niepewnych mil

dzisiaj rozterka jest moją drogą
dzisiaj  rozstaje sił są wskazówką
nie chcę ulegać jakimś nałogom
szkoda się poddać picia dwudniówkom

13 czerwca 2015



Przyjaciel
 
Był czas, gdy gasło serce -
nie chcę już pamiętać.
 
Wystarczyła łza z kroplówki,
pociągnięcie skalpelem,
a na nowo zaświeciło słońce.
 
Nie tylko w nim.
 
Wiem, że znów żyję,
że oddycham łaską
od "Kalwaryjskiej Pani".
 
Była przy mnie wtedy
i jest dzisiaj.
 
Kawa ma nowy smak.
 
Istnieję.

12 czerwca 2015



Zachody
 
Zapomniałem butów,
odurzyła mnie trzecia kawa -
wyrwała z resztek myślenia.
 
Pobiegłem przed siebie,
na oślep -
byle jak najdalej.
 
Nie pomogło -
chandra klepała po ramieniu
i drwiła z rzeczywistości.
 
Zaszło słońce oczekiwań.
 
9 czerwca 2015



W rozczuleniu

Nie pytaj, co w życiu jest najważniejsze,
to trudno określić tak jednym zdaniem.
Bo sens istnienia nie jest balowaniem,
Sam nie wiem - miłość, czy pisane wiersze.

Nie pytaj, po co mam swoje marzenia,
nie mogę tego wyrazić słowami.
Dzisiaj są wszyscy przez wszystkich besztani,
każdy ma prawo do ścieżki zbłądzenia.

Nie pytaj mnie, kiedy zakwitną fiołki,
przecież się rodzą wiosenną porą.
Otoczą miłość wzbogaconą błoną,
po raz kolejny będą rosły pąki.

Nie pytaj, co u mnie, co w moim sercu,
ono wciąż cieszy się twoim uczuciem.
Rysuje chęci na tęsknocie płócien,
rozkłada czułość na kwietnym kobiercu.

4 czerwca 2015



po co komu

na chodniku leży zapalniczka
do cna wypalona jak właściciel
nabity w butelkę za życie
spłowiałe uciekającym czasem

wczoraj jeszcze jej nie było
potrzebna do ostatniej iskry
tuliła kieszeń palacza

schylił się przechodzień
i odrzucił z obrzydzeniem

nikomu niepotrzebny grat

niczym właściciel

11 maja 2015



Kwiaty wiosenne
 
 Nie potrafię zrozumieć -
dlaczego znów, dlaczego ja.

Zakwitły konwalie.
Dla was, nie dla mnie.

W mroku przyszłych dni
nie zachwycą pięknem.

Za co doświadczasz Panie?

Kolejny łyk nadziei
czkawką się odbił.

Już nie proszę.

Coraz mniej jestem,
bywam jedynie -
przyszło zwątpienie.

28 kwietnia 2015



Widzę

Drzemią pod kwitnącym kasztanem,
w dzień słońce im kocem.

Nocą przychodzą
spojrzenia księżyca -
kiedy deszcz,
muszla dachem.

Park w dom zamienili,
staw stał się łazienką,
gdy wieczór.

Toaleta za figurką,
bo żal kory drzewa.

Kiedyś znani biznesmeni -
dzisiaj zniszczeni przez system.
Marzenia pogrzebane
w odsetkach banków.

Beznadzieja jutra.

Bogaci jedynie
w refleksję życia.

Życia?

26 kwietnia 2015



Przesilenie
 
W świecie iluzji
niezrozumienie
do drzwi serca kołacze.
 
Wiosenne krople
nie zawsze dają życie.
Niesione przez wiatr,
zacierają wspomnienia.
 
Przyjdź i odmień barwę -
przyszłość wciąż przede mną.
 
wypatruję
własnego zmartwychwstania.
 
Mam wysuszone usta -
czekają na pocałunek.
 
Znów kwitną bazie.
 
13 kwietnia 2015



Proszę
 
Wstąpiłem w szeregi,
a Ty Panie,
niczym kąkol wyrwałeś z Urodzaju.
 
Teraz nie pozwalasz
na łyk
ze Źródła Nadziei.
 
Upadłem -
nie mogę powstać.
 
Zabrakło wiary.
 
Fusy zmieniły barwę.

9 kwietnia 2015



a może jednak

niczym ptak
który złamał skrzydło
spróbuję szybować w przestworzach

nadzieją

z kolejnego upadku
podniosę się do lotu
kiedy los już niełaskawy

przytłacza

marzenia uplotą warkocz
z grubego lnu czesanego
chociaż już grzebień szczerbaty

na jutro

wiem że i tak pójdę
ufając w co nieuniknione
strząsnę kurz cierpień i bólu

uwierzę

11 stycznia 2015



ucieczka

na przełaj
tam gdzie myśli poniosą
byle dalej od samego siebie

na zawsze

goni mnie echo
przebrzmiałych wydarzeń
po plecach

klepie

głos jakiś dziwny
wiruje na przemian
umysł zniewala

kłuje

na przełaj
tam gdzie myśli poniosą
zostawię nogi

na popiół

4 stycznia 2015

~

*****

~


(nie)słyszę

ciąć trzeba - głupia diagnoza
bez zastanowienia i obycia

muchy obrażone przestają brzęczeć

bez stałej pożywki
bez względu na porę

nie ważne że odór
obiad zabierze skalpel

komin wypuści nową nadzieję

16 grudnia 2014



Sen
 
"Za ten papieros tuż po
i ten szampan tuż przed".

 
Noc nie śpi -
czuwa przy pustych kartkach,
skrada się podstępem, jak wilk.
 
Wyje.
 
Pogubione literki
łączą się w całość.
 
Tworzą coś,
co niczym jest.
 
Poeta nie śpi nigdy,
nie patrząc widzi.
 
Budzi się świt -
nie jego.
 
5 grudnia 2014



odejścia

nie ważne
jak daleko uciekniemy
przeszłość i tak
depcze po piętach

czeka na potknięcie

coraz szybciej
biegnącymi wskazówkami
uderza samotność
ukryta w zegarze tęsknoty

nadzieja
niczym most zwodzony
zdarza się być
podniesiona do granic wyobraźni

często leży
oparta tylko na marzeniach.

żywi się pragnieniem
potrzebą niepewną

4 grudnia 2014



Widzę
 
Zaparowane okno spływa kroplami -
rysuje własne ścieżki.
 
Zastanawiam się nad celem ich wędrówki,
próbuję zmieścić ją w świadomości.
 
Smuga podąża w dół niczym lawa,
zabiera po drodze
osiadłą na szybie rzeczywistość.
 
Myśli są puste,
przebrzmiało doskonałości echo.
 
Nie wróci jasność -
bezpowrotnie zgasło ego.
 
29 listopada 2014



Tamta ulica
 
Moje miasto
jest chore na rzeczywistość.
Szczęśliwe z pozoru,
kłamie czystymi fasadami budynków.
 
Zgniłe od strony podwórka.
 
Poprzez upstrzone okno
spogląda na mnie trzepak,
który stracił własne przeznaczenie.
 
Dzisiaj żul dziwkę obraca
mówiąc jaki jest macho.
 
Zmieniła się ulica Żelazna.
 
26 listopada 2014



Inność

Rdza z liści
zabarwia spojrzenie czasu.

Pigment do włosów niemrawy.

Domowe żarcie -
kaszanka po zasiłku
z medialnej emerytury.

Nie wystarczy
dla wszystkich domowników.

Spadł deszcz
odbity blaskiem latarni
z kwaśnej chmury spalin.

A ja nadal wierzę.

10 listopada 2014



święci

przeciskają się przez tłum
mrocznymi korytarzami cmentarzy

znicz płacze parafiną
na bliskim nagrobku -
rysuje znak pokuty za grzechy

oświetla drogę ku Wieczności

przekwitły chryzantemy w oczekiwania pozie
krótka modlitwa - bo tak wypada
nie ukoi Duszy

alejki płoną w ciszy

1 listopada 2014



Blask
 
Latarnia nocą rzuca nikły blask -
zgaśnie niczym życie.
 
Nad ranem.
 
Odchodzę w nieprzewidywalność,
nikt nie zna godziny.
 
Istnienia.
 
Przechodzą próg w Tajemnicy -
podobno na lepszą Wieczność.
 
Wciąż czekam.

19 października 2014



Artysta
 
Po raz kolejny jestem nie mój -
zatrzymany w natłoku.
 
Na jutro.
 
Chleb jest zbyt kwaśny,
a pajda z przypaloną otoczką
za duża
 
Powoli smakuję życie,
czas ucieka bólem.
 
Zjadł zęby
wyrzeźbione kowalskim dłutem.
 
16 października 2014



inaczej

pejzaż jest nijaki

niczym myśli - cierpki
spacer zmoczył koszulę
to pot z bojaźni

wypycha mnie wyobraźnia
a może ta ludzka chęć - nie wiem

na nocny spacer po parku

kompan - leniwy kot
w blasku księżyca

rozmawiają drzewa
z wronami na gałęziach -
ławki milczą wspomnieniem
z przytuleń kochanków

pewnie i tęsknotą

nagle pojawiły się łzy
znienacka

teraz wiem
jestem tu obcy

23 września 2014



Nadzieje

Nie umrą nim dotrę -
ścieżka kręta jest.

Cel prozaiczny,
a może tylko mniej ważny.

Ciężko stąpać po drodze
wyłożonej srebrnikami -
kaleczy duszę.

Kamień lepszy w obróbce.

8 września 2014



Rysy
 
Przekładam w ustach -
czuję,
pachnie jak nigdy.
 
Z muśnięciem aromatu jest obecny.
 
Uspokaja.
 
Poszedł pająk -
dlaczego?
 
Rysa się wyostrza
po obu stronach.
 
W kubku fusy.
 
6 września 2014



Dolewka
 
Na szybie
rysy niedzisiejsze,
wczoraj ich jeszcze nie było.
 
Pewnie to tylko sprawił wymysł,
zbyt długie wpatrywanie.
 
W to, czego nie ma.
Czy na pewno?
 
Kawa wyostrza zmysły.
Nie rozumiem.
 
W niebieskim kubku
zaparzę drugą.
 
5 września 2014



Słyszę
 
Cisza nocy przeraża -
odnóżami tupie tylko pająk.
Nie widzę, lecz czuję
obecność kosmatego gościa.
 
Kądziołkami przędzie istnienia sieć.
Szkoda, że nie mojego.
 
O świcie odejdzie -
po nitce.
Przyczajony cierpliwie poczeka.
 
Pierwsze śniadanie.
Treść dnia.
 
4 września 2014



Pustka
 
Słowa nasączam głębią.
 
Śmieci pod dywanem -
zamiecione nieprzewidywalnym.
 
Przemierzają przestrzeń.
 
Wokół hipokryzja
fałszuje melodią przekaz.
 
Zawiść z obłudą wszechobecne -
tylko czemu i komu służą?
 
3 września 2014



znam odpowiedź

kto zrozumie poetę
z pewnością nie drugi -
po piórze

zadrwi
ośmieszy by być górą

lubię doły

lepiej widać perspektywę
horyzont się zlewa

czasem plastik
silniejszy od metalu

rdza się nie ima

29 sierpnia 2014



nic się stało

nie wolno być ponad
nie można zbytnio
dawać siebie

kota na śmierć z dobroci daje się zagłaskać

letarg - nie boli
a pozwala być sobą

sen ma różne oblicza
ten się zakończył dzisiaj

i dobrze

26 sierpnia 2014



Wspomnienie

"Ślubujemy Tobie Ojczyzno
uczyć się, pracować wzorowo i rzetelnie
oraz dbać i dobre imię szkoły..."



Otrzymałem od ciebie mamo
umiłowanie Ojczyzny,
wszczepiłaś w serce patriotyzm.

Dzisiaj - po tylu latach
nic się nie zmieniło.

Moim dzieciom próbuję pokazać prawdę,
na nie przelać
wszystko to,
co dostałem od ciebie.

26 sierpnia 2014

Kursywa - część tekstu ślubowania




Mamie

Tamten czas nie minął -
jest obecny we mnie.

Matka i jej ciepło
wspomnieniem męczy,
brakuje - dlaczego?

Obrana droga zgubną była -
moja wina.
Przeszłość w letargu żyje.

Uchwyć moje dłonie,
jak dawniej...
proszę.

25 sierpnia 2014



jestem

wrażliwość otrzymałem
w mleku matki
otwarcie do ludzi

dobrem się kieruję

spostrzegam czego nie widać
potrafię łzy wysuszyć

nadal nie wiem
jaki jestem

24 sierpnia 2014



rozgrzeszenie

nie kupisz sumienia -
towar na rynku niedostępny

gdyby na sprzedaż można wystawić
nie miałoby znaczenia

w obrocie wtórnym
winy zmyć możesz
lecz po co

nikomu nie potrzebne

23 sierpnia 2014



z fotografii

unoszę powieki
co rano - niekiedy nocą

opadają zgasłym dniem -
są jak z ołowiu

płoną mosty
które przemierzałem
w młodości

zbudowane na kruchych filarach
zapomniane wracają

mącą myśli

stare fotografie nie kłamią

22 sierpnia 2014



portret

kim jestem

mam nazwisko - własne
imiona trzy posiadam

nawet kilka fotografii przechowuję
tych z młodości

dzieci i wnuczki kocham
pewnie z wzajemnością

czegoś jednak brak
wciąż szukam

czy znajdę kolor

21 sierpnia 2014



niby nic

pobladły srebrniki

Judasz zatracony
wstydu łzy niesie
odziany w pątniczy worek
kosturem się broni

korona uwiera - w sobie
sprzedany czy kupiony

17 sierpnia 2014



wena

uciekła
nie chciała kaleczyć
zastygła w nadziei - słów lawa

zabłąkana
delikatna w wersach

powróci
jak dziecko w matki objęcia

silniejsza o jutro

16 sierpnia 2014



oczekiwanie

aura wyzwala
nie takie emocje
szkoda

podlegam skokom
nie moim
niestety

odpocznie
milczenie
na chwilę

jutro
nadejdzie
uśmiech zagości

11 sierpnia 2014



przejścia

daleki cień - to nie ja

w okularach
nie widzą
"bo po co"

posługą silny kamień
odpycha złudzenie -
dalekie jutro

przegranego śmiechu
nie ujrzy lekarz -
kontrast przepłynie

decyzja wyzwala kolejne
nic znaczące

bez listy
tak trzeba

10 sierpnia 2014



pokora

po raz kolejny -
na drodze głaz przez wiatr
gładzony w czasie

kiedy siły brak -
nadaremnie proszę o kromkę
powszednią

umoczę w rosie
przełknę win odpuszczenie

zapłaczę

9 sierpnia 2014



w spojrzeniach

marszczą się nawet ściany
jutro opadnie plugawa farba
 
wspomnieniem ideały

pobladłe kolory straszą
o każdy dzień za późno

zgarbiona rzeczywistość
 
konwalie już nie pachną
- zastygły w wiosny kolorach
pusty na stole flakon
czeka na łyk wody

w  oknach brudne firanki - cuchną
przeszłością jak dym z papierosa

25 lipca 2014



nie wiem

po co mi łodygi suche
po co kolce bez czucia
wazon wysechł na amen
zniknęły ślady z obrusa

po co mi wczorajsze cierpienie
po co czekanie w oddali
wiosna w jesień przechodzi
liście są życia błaganiem

po co mi sweter kosmaty
po co dziury w pamięci
daleka droga tak bliska
światło półmrokiem nęci

22 lipca 2014



(roz)ważone

chociaż nie czas jeszcze
to myśli płoche
podążam znów trudną drogą
w modlitwie
do próżnej śmierci

zabiorę myśli
spod kapelusza
znikną jak królik magika
stworzone
w dni opętania

chlebem powszednim
nakarmię troski
rozleję grzechy w spowiedzi
już wnikam
półgłosem w ciszę

18 lipca 2014



odpowiedzi

dlaczego oskarżasz mnie o śmierć marzeń
gdy szybują na wietrze
potrafią uciec na chwilę
by powrócić

dlaczego oskarżasz mnie o kłamstwo
kiedy o cierpliwość proszę
kroków nie można wydłużać
w nieskończoność

dlaczego oskarżasz mnie o brak uczuć
że są głęboko schowane
wychylają się przecież
ciepłem

dlaczego oskarżasz mnie o nieuczciwość
słowa są tylko towarem
o który się można targować
ceną

16 lipca 2014



czas

na końcu ołówka - rysik kruchy

w maszynce zaostrzony
- przemijaniem

w jakże poważnym dziele spisywania

nie ważne
na czym
ani w jakim celu

w skupieniu czeka na wenę

jest
taka jego istota

5 lipca 2014



lewitacja

pan Janek ze Złotej ma garba
śmieje się i wręcz nim szczyci
to taki sposób na życie
kropelkę litości zdobycie

do pracy nie ma ochoty
bo brudna i czas zabiera
ułomność to zaleta
na plecach jego kariera

dziś Jasiek ma małe potrzeby
bo żyje chwilą z opieki
uzbiera palenie z chodników
przepije do chmurek dalekich

spać lubi w międzyczasie
na trawie  na ławce gdziekolwiek
zjada co dzień przyniesie
bazary sprząta pokątnie

od rana jest wszędobylski
gdy nie śpi i nie bajeruje
znają go prawie wszyscy
zaczepia się do chałturek

20 czerwca 2014



Szelest ciszy

Ten sweter jest za duży,
zwisa bezwiednie rękaw wyobraźni.
Zachowam go na czas,
który nie nadejdzie.

Tak, jak cisza nie zapanuje nigdy.

Żywopłot wypuszcza gałęzie,
ku górze - ku nadziei płochej,
zaraz nożycami skrócą dylemat istoty.

Niczym król jestem nagi.

14 czerwca 2014



odbiciem

uboższy o jeden dzień
lecz taki sam co wczoraj

przebiec próbuję na skróty
upływający czas
tanie marzenia
tłuką się na przemian z rzeczywistością

spojrzenie zwierciadła
uświadamia chwilę
-pora się otrząsnąć

przybrać tęczy kolory tak barwne
jak nadzieja
i iść tą drogą chociaż jest pod górkę

na końcu zawsze jest nagroda

10 czerwca 2014



świąteczne myśli

miewam sny niedopowiedziane
niby nic nieznaczące
a męczą brakiem

zmuszją do namysłu
jakby niechcący
nawet ta kawa bez cukru
staje się lurą życia
kiedy ucieka sens wyśniony

złości mnie trel za oknem
z czego się tu cieszyć
kiedy nie wiem

lepiej już wypiję
tą gorzką prawdę z fusami
lecz wzmocnię
lekkim procentem wyobraźni

albo się pomodlę
bo święto

8 czerwca 2014



łokcie

pocięta cerata
zastąpiła świąteczny obrus
na którym plamy do dzisiaj
opisują tamto menu

z niej to rozlane proste wino
o zapachu piekielnej siarki
można szybko usunąć

rękawem
bez szwanku dla dziur szerokich
jak łokcie wspomnień

w zachłyśnięciu wczoraj
wspomina lata świetności
kolacyjek za rogiem ale tuż przy płocie
w szemranym towarzystwie
kolejnych dziwek

dzisiaj martwa cera i kac moralny
odbijają się czkawką
pod osiedlowym sklepem

20 maja 2014



zatracenie

czuję ból drzewa
do którego
przybito świętą figurkę

dla wygody

tutaj
zatrzymują się spóźnieni
przechodnie

zmęczeni nudą
niekiedy życiem

szybki znak Krzyża
i uderzenie w pierś
wystarcza za cała modlitwę

przecież
nie ma czasu nawet
na milczącą rozmowę z Bogiem

może jutro znajdą chwilę

lecz tyle rzeczy jest
przed tym do zrobienia

19 maja 2014



patiaty

będąc na wyciągniecie dłoni
na pozór zamykam się w sobie
kolejne dni mocno kuleją
obdarte z nadziei i marzeń

z wózka uszło powietrze
obręcze rysują teraźniejszość
każdy dołek się staje
przeszkodą nie do pokonania

narkotyk nie daje myśleć
chłonie ból a z nim odbiera siłę
pomaga na chwilę zapomnieć
ciekawy jestem jak długo jeszcze

18 maja 2014



wspomnienie

nocna lampa ma magiczny urok
cienie myśli nakłada na ściany
zabiera wzrok rzeczywistości
maluje niepodzielne obrazy
ściga się z ruchem firanek
które wiatr do snu kołysze
nawet ćmę zwykłą przyciąga
gorący dotyk daje

tyle razy się z nią kłóciłem
prosiłem o radość w duszy
jednak uparcie cień kładła
wenę pod kartki chowając
dzisiaj wymienię żarówkę
niech mocniej mi serce ogrzewa
napiszę wiersz ku jej chwale
pogłaszczę abażur wspomnieniem

17 maja 2014



globalnie pogrzebani

kolejny dzień
zadymione miasto nie oddycha

smog to codzienność
przelewająca się między płucami
dymem kipią kominy

przechodnie zabiegani
bo pieniądz
bo kariera i wszelki dostatek

samotni ocierają się nawzajem
na chodnikach
brukowanych kostką

trawniki na parkingi zmieniają

park świetności znają
tylko ze starych fotografii
w rodzinnych albumach

zatraceni przemijaniem
stają się obcy

rodzą nowe pokolenie
na antybiotykach

12 maja 2014



stypa

zawisł wiersz
na nitce niezrozumienia
przestał oddychać wymową

nie porwał go wiatr
bo ucichł
w przeciągu wydarzeń

wyprawię pogrzeb
jednego widza
i zamknę niczym liść

wspomnieniem

10 maja 2014



Marzenie

Leżę wpatrzony w sufit. I muchę.
Natrętną w istocie.

Jutro, tak po prostu, wstanę
i pójdę przed siebie.
Bez celu. Zwyczajnie, by iść,
oddychać całym sobą. Posłuchać,
o czym wiatr szepcze trącając liście.
Po to, żeby spróbować wody
płynącej wartkim strumykiem.
Chciałbym też stopy na chwilę
umoczyć w porannej rosie
i pomalować je trawą na zielono.
Być może ptaki zdradzą fruwania tajemnicę.

Cisza i błogość. Nagle mucha
zerwała się do lotu . Niczym Ikar
spadłem na ziemię. Leżę, nie myślę.
Przed oczami mam cholerną rikszę.

9 maja 2014




Nocą

Śniłem o poezji,
o pięknie wersów z serca.
Pragnąłem dać świadectwo słowem,
myślą, obrazem.

Nastał poranek,
a z nim przebudzenie.
Uciekły marzenia
w szarą rzeczywistość.

Nie byłem poetą,
wkroczyło zwątpienie.

7 maja 2014



Wiatr zamknął Księgę

Testamentem stały się czyny.

Wiara i modlitwa
do umiłowanej Maryi.

Dzisiaj już Święty
ze szczęścia, nadziei, pokory.

Zostawiłeś w spadku
serce dla drugiego człowieka.

Przyklękam Ojcze,
pragnę być Twoim uczniem.

27 kwietnia 2014



Panie

"Bywa nieraz, że stajemy w obliczu prawd,
dla których brakuje zrozumienia"
Jan Paweł II


Świadomy Drogi Krzyżowej i Męki
pragnę przemierzać ścieżki,
które dla mnie wytyczyłeś.

Teraz w Duszy rozmawiam z Tobą,
prowadzę kroki w nadziei miłości.

To za mnie grzesznego skonałeś,
by odkupić winy u Ojca w Niebie.

Dzisiaj, już w Grobie złożony,
spoglądasz  z wiarą we mnie.

19 kwietnia 2014



wzajemność niezależna

słowa patosem dźwięczą
w skroniach
forma wymaga ich ogłady

czyny
nie mają się do siebie
mur twardy trzyma układ

sumieniem
jakimś niewidzialnym
poza horyzont tej przestrzeni
kaleka w siłę dziś ubogi
widzi lepiej

w szczegółach jest ukryta siła

16 kwietnia 2014



zastygły

zakładam ciemne rękawiczki
już nie chcę zostawić śladu
bycia

kiedyś i one się poplamią
zetrą i zostawią odcisk
ciszy

inwigilacja w ciemno siebie
nie popłaca więc nagrodą
sumień

w źrenicach szeroko otwartych
czai się fałsz i obłuda
cienia

poprzez szlaki zawiści donikąd
w nie moich spojrzeniach problem
tłumu

14 kwietnia 2014



w zwierciadle

udaję poetę
w lusterku stroję miny
nadrabiam uśmiech
który dzisiaj nie pasuje

nic nie jest proste
a najmniej chyba prawda
z dziurawymi rękawami

po losu obu stronach

fałsz wykrzywia obraz
malowany ciszą minionych dni
spogląda w jutro

tylko czy będzie jeszcze

11 kwietnia 2014



w ulotnych pozorach

nie piszę zwięźle
po to
by tylko mnie czytać

wymagam zamyślenia
zrozumienia otoczki

na złotej tacy podana strawa
jest tylko lękiem
i błędną namiastką

jestem jak tęcza
wciąż
błyszczę nadzieją

po burzy groźnej z piorunami

6 kwietnia 2014



latanie na jawie

bez udziału emocji
podążam śladami myśli

mgła zatrzymuje
kadry widzeń
okrywając uczucia
milczeniem chwili

ciszę zabrał
nurt rzeki biegnący
w korycie doświadczeń

pozostał gorzki
smak cierpienia
w  niemych obrazach
niedoskonałości

czas oczekiwania

5 kwietnia 2014



zapytam później

skamieniał kręgosłup
w niewypowiedzianych słowach
nie pomogły monity

słuch postradał zmysły

obawa wybałuszyła oczy
na oczywiste
błądziła w oczekiwaniu

dojrzewającej nadziei

4 kwietnia 2014



podróż

udaję że się nie boję
w lusterku nadrabiam miną

myśli są - to dobrze
tylko wiary zabrakło

na przekór

nie zmienię biegu wydarzeń

pójdę już

24 marca 2014



drzewo

w rozłożystych konarach
wiatr przenosi miniony czas
zmienia obrazy dni

kilka tylko odnóg
jest chorych

to taka
wścieklizna przeszłości
lecz przy odpowiedniej
odżywce słońca powraca siła

wielu ma pośród listków
gospodarzy

żyją w symbiozie nadziei

bo silne
ma przetrwania korzenie

jest dumne

17 marca 2014



izolacja

nie ma mnie miedzy
wciąż bywam

poza czymś
poza kimś
poza sobą

czas jest
prześladowcą

bezlitosnym w działaniach

lewitacja pośród
staje się bezsensownym
byciem

27 lutego 2014



(po)byt

znów pragnę wybrać się w podróż
taką niezwykłą
z  marzeń

w przestworzach orbity mijać
nawet te małe
w kadrze

oglądać Ziemię z wysoka
patrzeć na ludzi
z góry

szybować wyżej od orłów
rzucać im uśmiech
czuły

teraz przesadzam ogromnie
snu naciągnę dziś
linkę

wyślę wam kartkę z podróży
jeśli znajdę tam
skrzynkę

23 lutego 2014



(nie)zwykły

ma różne kształty
wielkość i wykonanie

czasem spina
podtrzymuje lub jest ozdobą

wzrok przyciąga
i przynosi szczęście

kiedy to kominiarz

czasem jest tylko przyciskiem
w mechanizmie ruchu

tak ważny
w swej małej istocie

szkoda
że nie jestem takim

guzikiem

15 lutego 2014



idąc

na przystankach sprawdzam
rozkłady jazdy

nigdzie nie pojadę
- wiem

świadomość komunikacji
kołysze czas

nie - to nie pustka
jedynie kęs nadziei

na jutro

28 stycznia 2014



Dwie drogi

Wszystko stało się drogą
co było cierpieniem


Spadł zimny deszcz,
zmokły ambicje.
Przy rozstajnej kapliczce
różne są drogi.

Wyschły rzęsy
w słonych oczekiwaniach,
krzaki zgięte
ciężarem chwili
garbaty uśmiech posyłają.

Nawet Madonna
za ogrodzeniem milczy.

Tylko usta
płaczą.

dedykowany sobie

11 stycznia 2014



codziennie

garnitur
na białej koszuli
nawet bez święta
tak trzeba

krawat skąpany w bigosie
i to puste miejsce
dla ciebie

zabrakło wiary
gdy krzesło o talerzyk krzyczy

nie rozumiem

a tam
kamień rzucony
dla poklasku bo inni

dziś ja ten sam
w boleści

pomimo siebie

choć Szczepan
patrzy na ciebie
tak bardzo zaufał przecież

bez sensu
kiedyś

dzisiaj nieme cierpienie

25 grudnia 2013



kim jestem

gdy zacinam się przy goleniu
niczym
stary komputer na drugim dysku
umieram

niezłapane myśli zgagą
przypiekają
sfrustrowany przełyk

w zmarszczochranie*
zmieniam poprzednie wcielenie
szukam siebie tam
gdzie i tam już nie znajdę

nie wiem kim jestem

stary grat
nie jest potrzebny

nikomu

15 grudnia 2013

*zmarszczochranie - neologizm



samo(o)sąd

na stole dwa tylko naczynia
takie jak ja w sobie

kruche

flaszka jest do połowy pełna
a może już pusta

w połowie

druga jej część tkwi we mnie
cholera jakoś

nie służy

gmatwa myśli i słowa
bełkot się toczy

ponury

łzy w monologach skłócone
kapią do szklanki

bez liku

na kaca jutro posłużą
w goryczy

kielichu

24 listopada 2013



ubrana dusza

o czym wiatr szepcze
krążąc we włosach
jaki głos niesie
wysoko w górach

co mówi rzeka
płucząc kamienie
a jakim nurtem
z brzegiem rozmawia

jak tęskni serce
i czego pragnie
ile uczucia
w sobie pomieści

co myśli ziarno
kiełkując w ziemi
z uśmiechem słońca
wesoło gwarząc

tylko poeta
nie widząc widzi
nie słysząc słyszy
duszą poczuje

świat zbudowany
na wrażliwości
z nim to pod rękę
chadza przez życie

23 listopada 2013



krach

padł system jestestwa

mgła frustracji niczym
papierosowy dym krąży

w umyśle

który już nie chce
delektować się  pięknem

nawet ta kawa osłodzona
uśmiechem
dzisiaj już nie smakuje

pogoń za sławą mocniejszą
od siebie
pieniądzem kupionym
łzami rodziny

proszą
bądź człowiekiem
tylko
i aż człowiekiem

16 listopada 2013



uczeń pokory

proszę
przygarnij Panie

mnie sługę - marnego poetę

w drodze dziś do przebycia
wskaż  gdzie bym mógł
ukoić rany

przecież jestem tym małym prochem
który
kurz myśli zostawia

krzyk duszy przelewam na papier
w kartkach się uczę
pokory

nie umiem cierpieć w milczeniu
na ten długi czas
wędrówki

proszę
natchnij mnie Panie
małą iskierką nadziei

14 listopada 2013



dziurawe szczęście

przygarbiony ciężarem
krzyża
prostuję ramiona
rozparte w znaku zwycięstwa

na pozór wolne

choć w bólu
przemijania

niczym ten zdechły królik
na pasztet
z odorem dla much

niejadalny

próbuję siebie
chcąc oddychać - nie umiem

7 listopada 2013



za późno

nie wystarczy włożyć buty
by iść do jutra

kiedy jest jeszcze dzisiaj

a nawet wczoraj
klepie wspomnieniem po plecach

i odciski przeznaczenia
pęcherzami się już zadomowiły

przecież
pantofle losu są tak niewygodne

szczególnie na spóźnionych marzeniach
w przetartych skarpetach

drogi donikąd

2 listopada 2013



Obecni w nas

po bezdrożach wieczności
krążą cieniem wspomnień

pilnują snów swoich
dzisiaj tak spokojnych
w ciszy drzew smutnych
muskanych już wiatrem

zatrzymują na chwilę
na ułamki spojrzeń
wnikliwych w mogiły
pacierzem milczącym

w najbliższych zapomniani
proszą o zdrowaśkę
w skupieniu zmówioną
tę jedną jedyną

nieobecni ciałem,
duchem jednak żyją
nasi i ci obcy
na zawsze spokojni

31 października 2013



cienie

szukam
imienia w głowie
a pustka odpowiada echem
na długiej lince
wiatru

płaczki-wrony
ogłuchły
zakrakane brzóz wspomnieniem

głośne są posągi
pomalowane mchem  
na wypominki

opodal
na pieniążki
zamknięte powieki
spróchniałych krzyży

29 października 2013



życie

to taki ogromny market
z ponumerowanymi półkami

leżą
na nich równo
poukładane wszystkie uczynki

te dobre
leżą w głębokim końcu
przy wyjściu na zaplecze

gorsze
są na samym początku
z promocją i bonusami

tylko
kiedy już wychodzisz
musisz wyłożyć byt na taśmę

"Kasjer"
podliczy twe trwanie
i wystawi szczegółowy rachunek

tylko
nie da się już
zapłacić kartą debetową

28 października 2013



dylematy (po prostu ja)

nie umiem kochać
kochając

tęsknię co dnia
kiedy zranię

czytam odczucia
będąc ślepcem

muzyki miłości
słucham w głuchocie

podnoszę się tuż
przed upadkiem

idę w nieznane
stojąc przy oknie

bez wiary
ufam bliźnim

rozumiem siebie
nic nie pojmując

chyba już
nadszedł czas

22 października 2013



nie poddam się

po omacku
na jednej zdrowej nodze
przemierzam koślawe drogi

drugą chyba
diabli do piekła wzięli
na podpałkę dla grzeszników

a może ku przestrodze

niech się nasycą
do woli jeśli
brakuje tam ognia

płomień miłości
i chęci do życia we mnie
i tak nie zgaśnie

byle do przodu
co dnia
z nadzieją na inne jutro

19 października 2013



kryterium

nie zmienisz oczywistości
spojrzeniem nadziei
jest nieunikniona
niczym pazurem grzebiąca kura

nawet mały Manneken pis na rogu
Rue de l’Etuve i Rue du Chene
już nie obsiusia z przypadku
lontu bolesnej zagłady

zasada tożsamości wciąż
pojawia się na horyzoncie
półprawdy zmieszanej
ze znaczeniem jasnej definicji

12 października 2013



w milczeniu

nie narzucam się nigdy
piszę co myślę
co czuję

to nic że niezrozumiale

wszystko
jest we mnie zagadkowe

niepokorne
chociaż tak ciche
w pozornym spokoju

kiedy burza w krwiobiegu
zasnąć nie daje
tętniąc

noc jest ciemną masą

3 października 2013



widzę inaczej

nieprzewidywalność w grze
o lepsze jutro bywa
tak bardzo dzisiaj oczywista

kołowrotek myśli
sam się już zamotał
przerwał nić wątku
na świetlaną inność

cień drzew ubogich
w nadziei przedwiośnia
tuli czarne ptaki
na złe zimowanie

pomnik zafajdany
gołębim odchodem
nie zna odpowiedzi
na zwykłe Quo vadis

30 września 2013



Kołysząca nostalgia

Poprzez zwodzone mosty
przemierzam życie
zawieszone na linach iluzji.

Brzegi tej samej rzeki
zdają się być tak obce,
horyzont daleki.

Przenikliwy wiatr
kołysze tożsamość
w nurcie mijających lat.

Melancholia coraz częściej
wypycha spojrzenie w przyszłość,
na inny kierunek logiki.

26 września 2013



Nie widzę

Czas zmienił
kolor oczu,
wąsy przyprószyła
siwizna.

Pod szarym obliczem
skryła się ciekawość -
na ludzi, na życie.

W niebieskim
spojrzeniu błysku zabrakło,
ale przecież
tlą się jeszcze iskierki.

Jest nadzieja...

12 września 2013



Cień

Przyodział szatę niecierpliwości,
krok w krok podąża za oryginałem.
Szyderczy uśmiech na ustach gości,
tak bardzo pragnie być ideałem.

Jednak wciąż jesteś odbiciem tylko,
kopią rzuconą w przestrzeń nieznaną.
Chociaż przypięty stalową szpilką,
wciąż pozostaniesz pozą przegraną.

2 lipca 2013



wieża przegranego życia

skazany na bezsilność
w cieniu samotnej prawdy
zadaję pytania
które i tak
nie silą się na odpowiedź

rozpisuję sumienie
w prozie istnienia
nie oczekując
absolutnie nic w zamian

nie ucieknę w bezsilność
która jest tak oczywista

na porażkach zbuduję
inną wieżę
opartą na fundamentach
smutnych doświadczeń

17 czerwca 2013



Modlitwa

Wybacz mi Panie,
bo zgrzeszyłem.

Zgrzeszyłem przeciw miłości.

Byłem pyszny w miłowaniu,
wiadra pełne uczuć
czerpałem ze źródła szczęścia

Zgrzeszyłem przeciw nadziei.

Ciągle wątpiłem w oddanie,
tkwiłem w przekonaniu
o własnej miernocie.

Zgrzeszyłem przeciw prawdzie.

Oczerniany przez zawiść,
broniłem honoru-
byłem zbyt dumny.

Zgrzeszyłem przeciw wierze.

Wszedłem na ścieżkę zwątpienia,
byłem głuchy na siłę głosu,
poszedłem drogą pogardy.

Zgrzeszyłem przeciw mądrości.

Wzmocniony słowami
w serca radosnym biciu
-otworzyłem duszę.

Wybacz mi Panie,
bo zgrzeszyłem.

Proszę, zmaż winy moje,
uwolnij od kary.

Kielce-Końskie, 7 grudnia 2011





Zegar tyka, czas ucieka  
   
Zaznacz  
 
 
Kontakt:  
  janusz.1957@wp.pl  
Kilka słów o mnie  
  Ur.26 grudnia 1957 r. w Kielcach.

Z wykształcenia budowlaniec (Technikum Budowlane).
Przez wiele lat był właścicielem dwóch prywatnych przedsiębiorstw.

W 2009 r. uległ wypadkowi komunikacyjnemu, a od grudnia 2011r. porusza się na wózku inwalidzkim.

Przygodę z poezją zaczął już w szkole podstawowej, lecz pisał tylko do szuflady

Po wypadku zaczął publikować swoje wiersze na portalach internetowych oraz fb.

Jest założycielem i właścicielem Portalu poetyckiego http://e-skwerekpoetow.pl

W lipcu 2016r, wydał drukiem debiutancki tomik poezji zatytułowany "Taniec chaosu".

W październiku 2017r. ukazał się drugi tomik poezji zatytułowany "Obok".

Szczęśliwy dziadek wnuczek.
 
Stronę odwiedziło 14793 odwiedzający - dziękuję
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja