|
 |
|
Nawigacja |
|
|
|
|
|
 |
|
W AROMACIE ROZMYŚLAŃ |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
⇔
ROK 2016
sny nie muszą być samotne
przychodzisz co noc
przynosisz
zmysłów deser
na zmiętej pościeli
stała wilgotność
pomiędzy
ud rozchylone ramiona
w spełnionym zapachu
kiedy
wstydliwy księżyc
zatapia się w orchidei
by o świtaniu
spijać uczuć
rosę
z poranną kawą
30 maja 2016
⇔
spróbuję obudzić drzewa
sprawię sobie termos
a jakże
na kawę w aromacie myśli
w podróż wyruszę
do parku - poszukam odgłosów wiosny
w nim ptaki
łabędzie i kaczki
czekają na okruch życzliwy
może wiewiórka - ta ruda
podzieli się swoim szczęściem
to nic
że odległość ogromna
- marzenia są przecież większe
muszę sobie sprawić termos
a jakże
na kawę w kolorze nadziei
15 marca 2016
⇔
ROK 2015
⇔
idąc
obarczeni przez los
w niemym zaułku
potykają się o życie
na ślepych zakrętach
wnoszą do nieba ręce
w wysłuchania prośbie
czekają
na niewiadome jutro
na szczęśliwą gwiazdę
ufni opatrzności
z racji istnienia
łaski bożej
14 grudnia 2015
⇔
zabrakło ust twoich
w poezji kryję uczucia
na skwerku
ustawiam przyjazne ławki
oddaję siebie
wersami
pochłaniam strofy
niczym bochen chleba
zajadam się wzruszeń otoczką
nawet otoczenie kubka do kawy
nabrał kolorów
pomimo
braku łyżeczki
przy sercu
9 grudnia 2015
⇔
zasięg
niekiedy płaczę
bez łez
przeważnie nocą
kiedy gwałcą mnie myśli
kołdra zbyt ciężka
podrażnia odciski wspomnień
było - czy jeszcze będzie
nie widzę sufitu
zaprzyjaźniony pająk
przestał tupać rozsądkiem
wyniósł się za nocna lampkę
bez żarówki marzeń
przeraża cisza
z wózka uszło powietrze
twierdzisz
że płacz facetom nie przystoi
pewnie jestem
rozhisteryzowaną babą
7 grudnia 2015
⇔
aktualność
nie wspominam śmierci
w tym także własnej
- już niejednej
choroba
niczym myśliwy się skrada
po cichu
z ukrycia atakuje
pokora
wiara
przyjść nie chce
wobec cierpienia
czas stracił znaczenie
3 grudnia 2015
⇔
uwarunkowania
kim jest kaleka
czy jeszcze człowiekiem
czy już wrakiem
na półce
stoją wypucowane buty
niepotrzebne nikomu
na przekór
by widzieć i wspominać
spacery
- pełne życia
wyschły łzy
marzeń
z trzeciego piętra
niebo takie bliskie
przyciąga ziemia
3 grudnia 2015
⇔
słowa
kamienie słów znaczą ścieżki
ranią wrażliwość
rzucone emocjami są bolesne
na dziś
na jutro
niszczą z ogromną siłą
i tak chorą duszę
18 listopada 2015
⇔
wracam
na Żelaznej płaczą budynki
za czasem minionym
chłopcem w krótkich spodenkach
z obdartymi kolanami
pachnącym ogrodem pana Pury
i papierówkami kradzionymi wieczorem
przy torach
nie ma już drzew morwowych
wiadukt zabrał wspomnienia
ubrał w dźwiękochłonne ekrany
17 listopada 2015
⇔
ukojenie
przemówiły wiersze
obnażyły poety duszę
wersy krzyczały - chociaż milczał
natura i miłość
ból i nienawiść
a kochał
uśmiech na twarzy
w cierpieniu
i to pióro w dłoni
które za niego mówiło
z pokorą
5 listopada 2015
⇔
oczekiwanie
zawisł poeta
- na krzyżu
myśli nieposkładanych
z weny zrobił koronę
cieniami czerpie natchnienie
chciał zejść
- napisać
wstyd go nóg pozbawił
zawisł poeta
4 listopada 2015
⇔
we śnie
dzisiaj jest pusty
ściany zgubiły oddech
- mnie cząstkę
umarł
lubię powracać w marzeniach
odwiedzać
wtedy słyszę śmiech
który zgasł
biurko
stary komputer
- okno na świat
żywych
3 listopada 2015
⇔
wystarczy chcieć
marzeń mieć nie można
bolą póżniej
pragnieniem kaleczą duszę
kiedy ciało nieme
palce
niczym sito dziurawe
życie przesiane doświadczeniami
spóźnione na pociąg radości
nie da się zamknąć
co nie było otwarte
w głowie hula wiatr
rozgania myśli
17 października 2015
⇔
czuję
zegar nie śpi
odmierza sekundy
noc wtóruje samotna
ciężkie powieki
nie zamykają myśli
drżą pod naporem
na jutro
pościel drażni
zbolałe ciało
milczą słone usta
od łez
skrzypią wskazówki
13 października 2015
⇔
podróż
lubię rozkłady jazdy
są takie czytelne
widać gdzie i kiedy
najbardziej zatrzymują te zamazane
przez czas
i aurę
mogę marzeniami wyruszać w podróż
własną -
bez ścisku i tłoku
niepełnosprawność staje się przyjazna
7 października 2015
⇔
dlaczego
myśli wyprzedzają czyny -
próbuję dogonić siebie
ginę w tej gonitwie
ponownie nie wiem kim jestem
czy jeszcze
tamtym skromnym młodzieńcem
czy starym gratem niepotrzebnym nikomu
policjant za rogiem
patrzy z politowaniem
na wózek o ręcznym napędzie
nie chce uwierzyć
że poeta bez nóg to też człowiek
3 października 2015
⇔
Marzenie
Chciałbym wyjść na chwilę -
niedaleko, przed klatkę.
Poczuć zapach jesienny
i wiatr z babim latem.
Klucz żurawi na niebie
zobaczyć i uwierzyć,
że życie jest piękne,
a liście zmieniają barwę.
Chciałbym wyjść na chwilę...
21 września 2015
⇔
niechcący
w pustym pokoju milczy samotność
domownicy są obcy w wewnętrznym krzyku
przeraża cisza
tylko zegar jakby ogłuchł na wołanie
odmierza czas nieustannie
szukam dotyku ust twoich -
na filiżance
niedopita kawa parzy spojrzeniem
8 września 2015
⇔
pod oknem
opada poranna mgła,
zrasza dojrzałe astry
życia napojem
kwitną dorodne ku słońcu
zmysłom na pocieszenie
nie zerwę ich dla ciebie
wiatr niech przeniesie miłość
w zapachu
2 września 2015
⇔
boso
złożyłem poezji pokłon
na skwerku zakwitły wrzosy -
całe łany śpiewały hymn
jesienny
przystanąłem z czystą kartką
wiatr zapisał wersy
miłosne
radosne
smutne
i cierpiące
z nadzieją
jutro srebrne nitki
babim latem nagrodzą poetę
1 września 2015
⇔
codzienność
spękana ziemia woła o kroplę
z rozpaczy wyschło koryto -
wszystko wypalił żar
umarło życie
burza ukojenia nie da
błyski i grzmoty
sieją zniszczenie
umiera życie
wiatr przyniósł zmianę
przygasło słońce
deszcz pada rytmicznie
odrodzi się jeszcze życie
16 sierpnia 2015
⇔
rozmowa z sobą
czekam
w ciszy przesuwam wskazówki
- nie mój zegar
przygasła teraźniejszość
nie widzi odpowiedzi
chociaż jutro macha obietnicami
- na powitanie
tęsknota boli -
rozepchana nieprzewidywalność
14 sierpnia 2015
⇔
nieobecny
cień zacisnął pięści
uderzył w obskurny stół -
kwitł kiedyś dobytkiem
ze ścian patrzą
wyblakłe madonny
zaprzyjaźnione z lamusem
w rogu pokoju
umarło życie
odeszło w zdeptanym papierosie
gospodarz zniknął
wraz z domu klimatem
buduje kolejną arkę
13 sierpnia 2015
⇔
przeczytany
otwarta księga -
to ja
przekładasz kartki
czytasz strona po stronie
po ołówka rysik
śledzisz wersy
poznajesz
skupiasz uwagę
na niedopowiedzeniach
w nich siła
już wiesz -
recenzji nie będzie
9 sierpnia 2015
⇔
obserwacje
ludzie - wrony
siadają wysoko
obserwują kłótnie
spoceni przechodnie
nie widzą -
nie chcą pomyśleć
bo po co
zakrakane wiedzą wszystko
o każdym
już na zapas
3 sierpnia 2015
⇔
lawina
słowa kaleczą
najmocniej duszę
bywają ostre -
ciężkie głazy
te lżejsze
zbiorę do torby
zbuduję kopiec
ku przestrodze
2 sierpnia 2015
⇔
przewidywanie
czym jest nadzieja
kiedy próbuje włożyć buty
chodzenie jest darem
jak szybko na kolanach
znikną cerowane blizny
przyszłość - grotołaz
wspinaczka po linach
czasu nie cofnę
nie rzucę palenia
28 lipca 2015
⇔
pokochać siebie
lubię samotność
i ciszę wypełniającą
lubię myśli
wewnątrz ciszy
lubię ludzi
czuję
lubię kalectwo
pozwala na samotność
niepełnosprawna samotność
cisza
lubię siebie
w ciszy myśli
26 lipca 2015
⇔
życie
chodziło sobie z kąta w kąt
bez celu
z torbami pakownymi
na zbytki świata
siadało na parapecie -
patrzyło zezem
drwina niespokojna
schowało wspomnienia
w kliszy
odeszła świetność
łza na policzku
nie pozwoliła zapomnieć
niedoskonałość -
szyderstwo bytu
obnażone
18 lipca 2015
⇔
podróż
jestem w ciszy
nie tupię o bruk
przeznaczony w istnieniu
po co -
nie rozumiem
komu - też nie wiem
obcasy starły
zelówek tożsamość
jutro na kolanach
dziś zamyka oczy
oślepia słońcem radosnym
idę
a może jadę w przyszłość
do ciebie
17 lipca 2015
⇔
różnie
myśli płoche
nakazują
milczą w krzyku
drażnią
gruchaniem gołębi
one szczęśliwe
próbuję -
przygniata nostalgia
niedoskonałość ludzka
ulotna kawa
w kubku poranka
prawdą parzy
16 lipca 2015
⇔
świtaniem
noc jest samotna
ukojenia nie daje
smaga mrokiem
deszcz wita poranek
nie tylko za oknem -
parasol zgubił druty
chcę iść - nie mogę
na targu sprzedane kalosze
grzmoty przerażają
pora wstawać
kawa wzmocni tożsamość
14 lipca 2015
⇔
niby nic
walczyły głoski z sylabami
wyrazy nie chciały
ze zdaniami się scalać
samotnie wisiały
interpunkcja uciekła
do lamusa
błoga cisza
forma się ugięła -
tłoku nie lubi
myśli skłębione
poszły szydełkować
mozolnie
oczko za oczkiem
noc przytuliła
poezję
zasnęła wena
13 lipca 2015
⇔
dla mnie
wypełnia mnie poezja
ogarnia nie tylko duszę
wyciszona za dnia -
nocą krzyczy
zatrzymując myśli w natłoku
spisywać nakazuje
nie potrafię się oprzeć
raz silna biciem serca
innym w wyobraźni plącze
nie widząc spostrzega
niewidzialne
wypiję kawę
w fusach odnajdę natchnienie
11 lipca 2015
⇔
Może jutro
Zachodzi pejzaż ulewnych deszczy -
słońce wysusza wczorajsze rany.
Wyruszam w podróż, taką przed siebie,
pragnę odwiedzić to, co zostało.
Choćby i zgliszcza, choćby ruiny,
muszę pożegnać tych wspomnień drzazgi,
wyrzucić z myśli, z zamętu głowy -
czas spojrzeć w górę na czas przyszłości.
10 lipca 2015
⇔
refleksja
zatrzymały się wskazówki
pociąg nie skończył trasy
do samotności
przeterminowanej kalectwem
w ubogiej czasoprzestrzeni
smutki przeszły na drugą stronę
po pasach malowanych nijako
zawitała nadzieja -
z nową siłą
ruszyła życia zegar
na nowo
27 czerwca 2015
⇔
umieranie
odleciał ptak
spłoszony wyschniętą gałęzią
wiatr chciał ukołysać -
brak deszczu spopielił
od korzeni
zabrał radość dojrzewania
gniazdo spadło -
wymarłe od piskląt
rozdeptane rzeczywistością
nic nie przypomni
upadłem i ja -
przemijanie w toku
jutro zjem konserwę
26 czerwca 2015
⇔
Dylemat
Na sił pokrzepienie zadano mi rany,
abym nie pisał, bo nie jestem godzien.
Lepiej w tym wieku - w tym życia zachodzie -
usiadł na dłużej w fotelu bujanym.
Poezję z głowy wybij sobie brachu -
takie stwierdzenie kiedyś usłyszałem
- wszystko, co piszesz jest zwykłym banałem,
dlatego w poezji nie rób obciachu -
Cóż począć myśli moja niespokojna,
jaką mam obrać tej przyszłości drogę.
Czy iść na przełaj, wejść w pierwszą odnogę,
czy też porzucić, to wieść jest upiorna.
Spytałem serca i duszy pytałem
i szept usłyszałem tak bardzo bliski
- pisz chłopie wszystko, rób rymów zapiski,
nie jesteś przecież aż takim cymbałem.
25 czerwca 2015
⇔
wybory
lubię kiełbasę
najbardziej tą przedwyborczą
już nie zapiszę się do lekarza
na luty kolejnego roku
albo czerwiec
on do mnie sam się zgłosi
fundusz w swej dobroci da mi nowy sprzęt -
proszę o ten z elektrycznym napędem
może też odrosną nogi
tylko niepotrzebnie -
nie dostanę karty parkingowej
na ręczny wózek
najbardziej cieszy
obniżony wiek emerytalny -
dzieci i wnuki zapłacą więcej
im przecież pieniądze są niepotrzebne
przepiję myśli kawą
dorzucę lody czekoladowe
24 czerwca 2015
⇔
wzajemnie
przechodzą na pasach
stłoczeni jak mielonka
niby obcy
chociaż codzienni wzajemnie
pan Karol wie co u Zdzisi
lecz łokciami na przejściu
niechętnie ją rozpoznaje
pod sklepem osiedlowym
ma o złotówkę pokłony
później palec pokaże -
ten środkowy w podzięce
na placu zabaw
pieski na smyczy
ochoczo użyźniają trawę
Zdzisia znów kupy
pupilka nie sprzątnie -
brzydzi się przecież ogromnie
a kawa przy oknie
wystygła zdziwiona
jak obcy są sobie sąsiedzi
20 czerwca 2015
⇔
świt
swój biznes noszą w torbach plastikowych
zawieszonych na ramionach
w garści kij nie byle jaki
kiedy trzeba głębiej sięgnąć
skoro świt już na rewirach
wciąż czyha konkurencja -
bez pardonu zabiera co lepsze
mieszkańców budzą puszki
zgniatane dziurawą podeszwą
za pełnymi koszami leży kot -
wczoraj jeszcze żywy
muchy mają używanie
jutro mnie odwiedzą
otworzę okno
17 czerwca 2015
⇔
poza oknem
liście poruszane przez wiatr
szepczą słowa miłości -
oplatają uczuciem wschodzące pąki
poprzez krzaki
bezwstydnie kopuluje słońce -
z rosą poranną toczy bój o przetrwanie
na pajęczej siatce
przysiadła mucha -
na jutro będzie śniadaniem przednim
okno mi sprzymierzeńcem
i szpiegiem jednocześnie -
kubek paruje zmyślnie
16 czerwca 2015
⇔
odlot
moje jestestwo to wronie gniazdo -
zakrakane od środka
pisklęta myśli
od poczęcia mają twarde dzioby
rozdrapują rzeczywistość -
bez za i przeciw
dolewka
do niebieskiego kubka sprzyja
tylko komu
lura powiększa nostalgię
łyżeczka z cukierniczki
jest gorzka -
kolejna dawka insuliny
14 czerwca 2015
⇔
korowód
po co mi wiersze pisać nieskładne
po co na papier rzewne lać łzy
nie chcę na niebie w tęczy dokładnej
szukać z radością kolorów tych
po co mi słuchać wiatru odgłosów
po co też zapach porannych ros
nie chcę znać barwy jesiennych wrzosów
wyruszać żwawo w życiowy pląs
po co mi nogi bez ich użycia
po co to wszystko na kilka chwil
nie chcę banalnych już myśli szycia
pokonywania niepewnych mil
dzisiaj rozterka jest moją drogą
dzisiaj rozstaje sił są wskazówką
nie chcę ulegać jakimś nałogom
szkoda się poddać picia dwudniówkom
13 czerwca 2015
⇔
Przyjaciel
Był czas, gdy gasło serce -
nie chcę już pamiętać.
Wystarczyła łza z kroplówki,
pociągnięcie skalpelem,
a na nowo zaświeciło słońce.
Nie tylko w nim.
Wiem, że znów żyję,
że oddycham łaską
od "Kalwaryjskiej Pani".
Była przy mnie wtedy
i jest dzisiaj.
Kawa ma nowy smak.
Istnieję.
12 czerwca 2015
⇔
Zachody
Zapomniałem butów,
odurzyła mnie trzecia kawa -
wyrwała z resztek myślenia.
Pobiegłem przed siebie,
na oślep -
byle jak najdalej.
Nie pomogło -
chandra klepała po ramieniu
i drwiła z rzeczywistości.
Zaszło słońce oczekiwań.
9 czerwca 2015
⇔
W rozczuleniu
Nie pytaj, co w życiu jest najważniejsze,
to trudno określić tak jednym zdaniem.
Bo sens istnienia nie jest balowaniem,
Sam nie wiem - miłość, czy pisane wiersze.
Nie pytaj, po co mam swoje marzenia,
nie mogę tego wyrazić słowami.
Dzisiaj są wszyscy przez wszystkich besztani,
każdy ma prawo do ścieżki zbłądzenia.
Nie pytaj mnie, kiedy zakwitną fiołki,
przecież się rodzą wiosenną porą.
Otoczą miłość wzbogaconą błoną,
po raz kolejny będą rosły pąki.
Nie pytaj, co u mnie, co w moim sercu,
ono wciąż cieszy się twoim uczuciem.
Rysuje chęci na tęsknocie płócien,
rozkłada czułość na kwietnym kobiercu.
4 czerwca 2015
⇔
po co komu
na chodniku leży zapalniczka
do cna wypalona jak właściciel
nabity w butelkę za życie
spłowiałe uciekającym czasem
wczoraj jeszcze jej nie było
potrzebna do ostatniej iskry
tuliła kieszeń palacza
schylił się przechodzień
i odrzucił z obrzydzeniem
nikomu niepotrzebny grat
niczym właściciel
11 maja 2015
⇔
Kwiaty wiosenne
Nie potrafię zrozumieć -
dlaczego znów, dlaczego ja.
Zakwitły konwalie.
Dla was, nie dla mnie.
W mroku przyszłych dni
nie zachwycą pięknem.
Za co doświadczasz Panie?
Kolejny łyk nadziei
czkawką się odbił.
Już nie proszę.
Coraz mniej jestem,
bywam jedynie -
przyszło zwątpienie.
28 kwietnia 2015
⇔
Widzę
Drzemią pod kwitnącym kasztanem,
w dzień słońce im kocem.
Nocą przychodzą
spojrzenia księżyca -
kiedy deszcz,
muszla dachem.
Park w dom zamienili,
staw stał się łazienką,
gdy wieczór.
Toaleta za figurką,
bo żal kory drzewa.
Kiedyś znani biznesmeni -
dzisiaj zniszczeni przez system.
Marzenia pogrzebane
w odsetkach banków.
Beznadzieja jutra.
Bogaci jedynie
w refleksję życia.
Życia?
26 kwietnia 2015
⇔
Przesilenie
W świecie iluzji
niezrozumienie
do drzwi serca kołacze.
Wiosenne krople
nie zawsze dają życie.
Niesione przez wiatr,
zacierają wspomnienia.
Przyjdź i odmień barwę -
przyszłość wciąż przede mną.
wypatruję
własnego zmartwychwstania.
Mam wysuszone usta -
czekają na pocałunek.
Znów kwitną bazie.
13 kwietnia 2015
⇔
Proszę
Wstąpiłem w szeregi,
a Ty Panie,
niczym kąkol wyrwałeś z Urodzaju.
Teraz nie pozwalasz
na łyk
ze Źródła Nadziei.
Upadłem -
nie mogę powstać.
Zabrakło wiary.
Fusy zmieniły barwę.
9 kwietnia 2015
⇔
a może jednak
niczym ptak
który złamał skrzydło
spróbuję szybować w przestworzach
nadzieją
z kolejnego upadku
podniosę się do lotu
kiedy los już niełaskawy
przytłacza
marzenia uplotą warkocz
z grubego lnu czesanego
chociaż już grzebień szczerbaty
na jutro
wiem że i tak pójdę
ufając w co nieuniknione
strząsnę kurz cierpień i bólu
uwierzę
11 stycznia 2015
⇔
ucieczka
na przełaj
tam gdzie myśli poniosą
byle dalej od samego siebie
na zawsze
goni mnie echo
przebrzmiałych wydarzeń
po plecach
klepie
głos jakiś dziwny
wiruje na przemian
umysł zniewala
kłuje
na przełaj
tam gdzie myśli poniosą
zostawię nogi
na popiół
4 stycznia 2015
~
*****
~
(nie)słyszę
ciąć trzeba - głupia diagnoza
bez zastanowienia i obycia
muchy obrażone przestają brzęczeć
bez stałej pożywki
bez względu na porę
nie ważne że odór
obiad zabierze skalpel
komin wypuści nową nadzieję
16 grudnia 2014
Sen
"Za ten papieros tuż po
i ten szampan tuż przed".
Noc nie śpi -
czuwa przy pustych kartkach,
skrada się podstępem, jak wilk.
Wyje.
Pogubione literki
łączą się w całość.
Tworzą coś,
co niczym jest.
Poeta nie śpi nigdy,
nie patrząc widzi.
Budzi się świt -
nie jego.
5 grudnia 2014
odejścia
nie ważne
jak daleko uciekniemy
przeszłość i tak
depcze po piętach
czeka na potknięcie
coraz szybciej
biegnącymi wskazówkami
uderza samotność
ukryta w zegarze tęsknoty
nadzieja
niczym most zwodzony
zdarza się być
podniesiona do granic wyobraźni
często leży
oparta tylko na marzeniach.
żywi się pragnieniem
potrzebą niepewną
4 grudnia 2014
Widzę
Zaparowane okno spływa kroplami -
rysuje własne ścieżki.
Zastanawiam się nad celem ich wędrówki,
próbuję zmieścić ją w świadomości.
Smuga podąża w dół niczym lawa,
zabiera po drodze
osiadłą na szybie rzeczywistość.
Myśli są puste,
przebrzmiało doskonałości echo.
Nie wróci jasność -
bezpowrotnie zgasło ego.
29 listopada 2014
Tamta ulica
Moje miasto
jest chore na rzeczywistość.
Szczęśliwe z pozoru,
kłamie czystymi fasadami budynków.
Zgniłe od strony podwórka.
Poprzez upstrzone okno
spogląda na mnie trzepak,
który stracił własne przeznaczenie.
Dzisiaj żul dziwkę obraca
mówiąc jaki jest macho.
Zmieniła się ulica Żelazna.
26 listopada 2014
Inność
Rdza z liści
zabarwia spojrzenie czasu.
Pigment do włosów niemrawy.
Domowe żarcie -
kaszanka po zasiłku
z medialnej emerytury.
Nie wystarczy
dla wszystkich domowników.
Spadł deszcz
odbity blaskiem latarni
z kwaśnej chmury spalin.
A ja nadal wierzę.
10 listopada 2014
święci
przeciskają się przez tłum
mrocznymi korytarzami cmentarzy
znicz płacze parafiną
na bliskim nagrobku -
rysuje znak pokuty za grzechy
oświetla drogę ku Wieczności
przekwitły chryzantemy w oczekiwania pozie
krótka modlitwa - bo tak wypada
nie ukoi Duszy
alejki płoną w ciszy
1 listopada 2014
Blask
Latarnia nocą rzuca nikły blask -
zgaśnie niczym życie.
Nad ranem.
Odchodzę w nieprzewidywalność,
nikt nie zna godziny.
Istnienia.
Przechodzą próg w Tajemnicy -
podobno na lepszą Wieczność.
Wciąż czekam.
19 października 2014
Artysta
Po raz kolejny jestem nie mój -
zatrzymany w natłoku.
Na jutro.
Chleb jest zbyt kwaśny,
a pajda z przypaloną otoczką
za duża
Powoli smakuję życie,
czas ucieka bólem.
Zjadł zęby
wyrzeźbione kowalskim dłutem.
16 października 2014
inaczej
pejzaż jest nijaki
niczym myśli - cierpki
spacer zmoczył koszulę
to pot z bojaźni
wypycha mnie wyobraźnia
a może ta ludzka chęć - nie wiem
na nocny spacer po parku
kompan - leniwy kot
w blasku księżyca
rozmawiają drzewa
z wronami na gałęziach -
ławki milczą wspomnieniem
z przytuleń kochanków
pewnie i tęsknotą
nagle pojawiły się łzy
znienacka
teraz wiem
jestem tu obcy
23 września 2014
Nadzieje
Nie umrą nim dotrę -
ścieżka kręta jest.
Cel prozaiczny,
a może tylko mniej ważny.
Ciężko stąpać po drodze
wyłożonej srebrnikami -
kaleczy duszę.
Kamień lepszy w obróbce.
8 września 2014
Rysy
Przekładam w ustach -
czuję,
pachnie jak nigdy.
Z muśnięciem aromatu jest obecny.
Uspokaja.
Poszedł pająk -
dlaczego?
Rysa się wyostrza
po obu stronach.
W kubku fusy.
6 września 2014
Dolewka
Na szybie
rysy niedzisiejsze,
wczoraj ich jeszcze nie było.
Pewnie to tylko sprawił wymysł,
zbyt długie wpatrywanie.
W to, czego nie ma.
Czy na pewno?
Kawa wyostrza zmysły.
Nie rozumiem.
W niebieskim kubku
zaparzę drugą.
5 września 2014
Słyszę
Cisza nocy przeraża -
odnóżami tupie tylko pająk.
Nie widzę, lecz czuję
obecność kosmatego gościa.
Kądziołkami przędzie istnienia sieć.
Szkoda, że nie mojego.
O świcie odejdzie -
po nitce.
Przyczajony cierpliwie poczeka.
Pierwsze śniadanie.
Treść dnia.
4 września 2014
Pustka
Słowa nasączam głębią.
Śmieci pod dywanem -
zamiecione nieprzewidywalnym.
Przemierzają przestrzeń.
Wokół hipokryzja
fałszuje melodią przekaz.
Zawiść z obłudą wszechobecne -
tylko czemu i komu służą?
3 września 2014
znam odpowiedź
kto zrozumie poetę
z pewnością nie drugi -
po piórze
zadrwi
ośmieszy by być górą
lubię doły
lepiej widać perspektywę
horyzont się zlewa
czasem plastik
silniejszy od metalu
rdza się nie ima
29 sierpnia 2014
nic się stało
nie wolno być ponad
nie można zbytnio
dawać siebie
kota na śmierć z dobroci daje się zagłaskać
letarg - nie boli
a pozwala być sobą
sen ma różne oblicza
ten się zakończył dzisiaj
i dobrze
26 sierpnia 2014
Wspomnienie
"Ślubujemy Tobie Ojczyzno
uczyć się, pracować wzorowo i rzetelnie
oraz dbać i dobre imię szkoły..."
Otrzymałem od ciebie mamo
umiłowanie Ojczyzny,
wszczepiłaś w serce patriotyzm.
Dzisiaj - po tylu latach
nic się nie zmieniło.
Moim dzieciom próbuję pokazać prawdę,
na nie przelać
wszystko to,
co dostałem od ciebie.
26 sierpnia 2014
Kursywa - część tekstu ślubowania
Mamie
Tamten czas nie minął -
jest obecny we mnie.
Matka i jej ciepło
wspomnieniem męczy,
brakuje - dlaczego?
Obrana droga zgubną była -
moja wina.
Przeszłość w letargu żyje.
Uchwyć moje dłonie,
jak dawniej...
proszę.
25 sierpnia 2014
jestem
wrażliwość otrzymałem
w mleku matki
otwarcie do ludzi
dobrem się kieruję
spostrzegam czego nie widać
potrafię łzy wysuszyć
nadal nie wiem
jaki jestem
24 sierpnia 2014
rozgrzeszenie
nie kupisz sumienia -
towar na rynku niedostępny
gdyby na sprzedaż można wystawić
nie miałoby znaczenia
w obrocie wtórnym
winy zmyć możesz
lecz po co
nikomu nie potrzebne
23 sierpnia 2014
z fotografii
unoszę powieki
co rano - niekiedy nocą
opadają zgasłym dniem -
są jak z ołowiu
płoną mosty
które przemierzałem
w młodości
zbudowane na kruchych filarach
zapomniane wracają
mącą myśli
stare fotografie nie kłamią
22 sierpnia 2014
portret
kim jestem
mam nazwisko - własne
imiona trzy posiadam
nawet kilka fotografii przechowuję
tych z młodości
dzieci i wnuczki kocham
pewnie z wzajemnością
czegoś jednak brak
wciąż szukam
czy znajdę kolor
21 sierpnia 2014
niby nic
pobladły srebrniki
Judasz zatracony
wstydu łzy niesie
odziany w pątniczy worek
kosturem się broni
korona uwiera - w sobie
sprzedany czy kupiony
17 sierpnia 2014
wena
uciekła
nie chciała kaleczyć
zastygła w nadziei - słów lawa
zabłąkana
delikatna w wersach
powróci
jak dziecko w matki objęcia
silniejsza o jutro
16 sierpnia 2014
oczekiwanie
aura wyzwala
nie takie emocje
szkoda
podlegam skokom
nie moim
niestety
odpocznie
milczenie
na chwilę
jutro
nadejdzie
uśmiech zagości
11 sierpnia 2014
przejścia
daleki cień - to nie ja
w okularach
nie widzą
"bo po co"
posługą silny kamień
odpycha złudzenie -
dalekie jutro
przegranego śmiechu
nie ujrzy lekarz -
kontrast przepłynie
decyzja wyzwala kolejne
nic znaczące
bez listy
tak trzeba
10 sierpnia 2014
pokora
po raz kolejny -
na drodze głaz przez wiatr
gładzony w czasie
kiedy siły brak -
nadaremnie proszę o kromkę
powszednią
umoczę w rosie
przełknę win odpuszczenie
zapłaczę
9 sierpnia 2014
w spojrzeniach
marszczą się nawet ściany
jutro opadnie plugawa farba
wspomnieniem ideały
pobladłe kolory straszą
o każdy dzień za późno
zgarbiona rzeczywistość
konwalie już nie pachną
- zastygły w wiosny kolorach
pusty na stole flakon
czeka na łyk wody
w oknach brudne firanki - cuchną
przeszłością jak dym z papierosa
25 lipca 2014
nie wiem
po co mi łodygi suche
po co kolce bez czucia
wazon wysechł na amen
zniknęły ślady z obrusa
po co mi wczorajsze cierpienie
po co czekanie w oddali
wiosna w jesień przechodzi
liście są życia błaganiem
po co mi sweter kosmaty
po co dziury w pamięci
daleka droga tak bliska
światło półmrokiem nęci
22 lipca 2014
(roz)ważone
chociaż nie czas jeszcze
to myśli płoche
podążam znów trudną drogą
w modlitwie
do próżnej śmierci
zabiorę myśli
spod kapelusza
znikną jak królik magika
stworzone
w dni opętania
chlebem powszednim
nakarmię troski
rozleję grzechy w spowiedzi
już wnikam
półgłosem w ciszę
18 lipca 2014
odpowiedzi
dlaczego oskarżasz mnie o śmierć marzeń
gdy szybują na wietrze
potrafią uciec na chwilę
by powrócić
dlaczego oskarżasz mnie o kłamstwo
kiedy o cierpliwość proszę
kroków nie można wydłużać
w nieskończoność
dlaczego oskarżasz mnie o brak uczuć
że są głęboko schowane
wychylają się przecież
ciepłem
dlaczego oskarżasz mnie o nieuczciwość
słowa są tylko towarem
o który się można targować
ceną
16 lipca 2014
czas
na końcu ołówka - rysik kruchy
w maszynce zaostrzony
- przemijaniem
w jakże poważnym dziele spisywania
nie ważne
na czym
ani w jakim celu
w skupieniu czeka na wenę
jest
taka jego istota
5 lipca 2014
lewitacja
pan Janek ze Złotej ma garba
śmieje się i wręcz nim szczyci
to taki sposób na życie
kropelkę litości zdobycie
do pracy nie ma ochoty
bo brudna i czas zabiera
ułomność to zaleta
na plecach jego kariera
dziś Jasiek ma małe potrzeby
bo żyje chwilą z opieki
uzbiera palenie z chodników
przepije do chmurek dalekich
spać lubi w międzyczasie
na trawie na ławce gdziekolwiek
zjada co dzień przyniesie
bazary sprząta pokątnie
od rana jest wszędobylski
gdy nie śpi i nie bajeruje
znają go prawie wszyscy
zaczepia się do chałturek
20 czerwca 2014
Szelest ciszy
Ten sweter jest za duży,
zwisa bezwiednie rękaw wyobraźni.
Zachowam go na czas,
który nie nadejdzie.
Tak, jak cisza nie zapanuje nigdy.
Żywopłot wypuszcza gałęzie,
ku górze - ku nadziei płochej,
zaraz nożycami skrócą dylemat istoty.
Niczym król jestem nagi.
14 czerwca 2014
odbiciem
uboższy o jeden dzień
lecz taki sam co wczoraj
przebiec próbuję na skróty
upływający czas
tanie marzenia
tłuką się na przemian z rzeczywistością
spojrzenie zwierciadła
uświadamia chwilę
-pora się otrząsnąć
przybrać tęczy kolory tak barwne
jak nadzieja
i iść tą drogą chociaż jest pod górkę
na końcu zawsze jest nagroda
10 czerwca 2014
świąteczne myśli
miewam sny niedopowiedziane
niby nic nieznaczące
a męczą brakiem
zmuszją do namysłu
jakby niechcący
nawet ta kawa bez cukru
staje się lurą życia
kiedy ucieka sens wyśniony
złości mnie trel za oknem
z czego się tu cieszyć
kiedy nie wiem
lepiej już wypiję
tą gorzką prawdę z fusami
lecz wzmocnię
lekkim procentem wyobraźni
albo się pomodlę
bo święto
8 czerwca 2014
łokcie
pocięta cerata
zastąpiła świąteczny obrus
na którym plamy do dzisiaj
opisują tamto menu
z niej to rozlane proste wino
o zapachu piekielnej siarki
można szybko usunąć
rękawem
bez szwanku dla dziur szerokich
jak łokcie wspomnień
w zachłyśnięciu wczoraj
wspomina lata świetności
kolacyjek za rogiem ale tuż przy płocie
w szemranym towarzystwie
kolejnych dziwek
dzisiaj martwa cera i kac moralny
odbijają się czkawką
pod osiedlowym sklepem
20 maja 2014
zatracenie
czuję ból drzewa
do którego
przybito świętą figurkę
dla wygody
tutaj
zatrzymują się spóźnieni
przechodnie
zmęczeni nudą
niekiedy życiem
szybki znak Krzyża
i uderzenie w pierś
wystarcza za cała modlitwę
przecież
nie ma czasu nawet
na milczącą rozmowę z Bogiem
może jutro znajdą chwilę
lecz tyle rzeczy jest
przed tym do zrobienia
19 maja 2014
patiaty
będąc na wyciągniecie dłoni
na pozór zamykam się w sobie
kolejne dni mocno kuleją
obdarte z nadziei i marzeń
z wózka uszło powietrze
obręcze rysują teraźniejszość
każdy dołek się staje
przeszkodą nie do pokonania
narkotyk nie daje myśleć
chłonie ból a z nim odbiera siłę
pomaga na chwilę zapomnieć
ciekawy jestem jak długo jeszcze
18 maja 2014
wspomnienie
nocna lampa ma magiczny urok
cienie myśli nakłada na ściany
zabiera wzrok rzeczywistości
maluje niepodzielne obrazy
ściga się z ruchem firanek
które wiatr do snu kołysze
nawet ćmę zwykłą przyciąga
gorący dotyk daje
tyle razy się z nią kłóciłem
prosiłem o radość w duszy
jednak uparcie cień kładła
wenę pod kartki chowając
dzisiaj wymienię żarówkę
niech mocniej mi serce ogrzewa
napiszę wiersz ku jej chwale
pogłaszczę abażur wspomnieniem
17 maja 2014
globalnie pogrzebani
kolejny dzień
zadymione miasto nie oddycha
smog to codzienność
przelewająca się między płucami
dymem kipią kominy
przechodnie zabiegani
bo pieniądz
bo kariera i wszelki dostatek
samotni ocierają się nawzajem
na chodnikach
brukowanych kostką
trawniki na parkingi zmieniają
park świetności znają
tylko ze starych fotografii
w rodzinnych albumach
zatraceni przemijaniem
stają się obcy
rodzą nowe pokolenie
na antybiotykach
12 maja 2014
stypa
zawisł wiersz
na nitce niezrozumienia
przestał oddychać wymową
nie porwał go wiatr
bo ucichł
w przeciągu wydarzeń
wyprawię pogrzeb
jednego widza
i zamknę niczym liść
wspomnieniem
10 maja 2014
Marzenie
Leżę wpatrzony w sufit. I muchę.
Natrętną w istocie.
Jutro, tak po prostu, wstanę
i pójdę przed siebie.
Bez celu. Zwyczajnie, by iść,
oddychać całym sobą. Posłuchać,
o czym wiatr szepcze trącając liście.
Po to, żeby spróbować wody
płynącej wartkim strumykiem.
Chciałbym też stopy na chwilę
umoczyć w porannej rosie
i pomalować je trawą na zielono.
Być może ptaki zdradzą fruwania tajemnicę.
Cisza i błogość. Nagle mucha
zerwała się do lotu . Niczym Ikar
spadłem na ziemię. Leżę, nie myślę.
Przed oczami mam cholerną rikszę.
9 maja 2014
Nocą
Śniłem o poezji,
o pięknie wersów z serca.
Pragnąłem dać świadectwo słowem,
myślą, obrazem.
Nastał poranek,
a z nim przebudzenie.
Uciekły marzenia
w szarą rzeczywistość.
Nie byłem poetą,
wkroczyło zwątpienie.
7 maja 2014
Wiatr zamknął Księgę
Testamentem stały się czyny.
Wiara i modlitwa
do umiłowanej Maryi.
Dzisiaj już Święty
ze szczęścia, nadziei, pokory.
Zostawiłeś w spadku
serce dla drugiego człowieka.
Przyklękam Ojcze,
pragnę być Twoim uczniem.
27 kwietnia 2014
Panie
"Bywa nieraz, że stajemy w obliczu prawd,
dla których brakuje zrozumienia"
Jan Paweł II
Świadomy Drogi Krzyżowej i Męki
pragnę przemierzać ścieżki,
które dla mnie wytyczyłeś.
Teraz w Duszy rozmawiam z Tobą,
prowadzę kroki w nadziei miłości.
To za mnie grzesznego skonałeś,
by odkupić winy u Ojca w Niebie.
Dzisiaj, już w Grobie złożony,
spoglądasz z wiarą we mnie.
19 kwietnia 2014
wzajemność niezależna
słowa patosem dźwięczą
w skroniach
forma wymaga ich ogłady
czyny
nie mają się do siebie
mur twardy trzyma układ
sumieniem
jakimś niewidzialnym
poza horyzont tej przestrzeni
kaleka w siłę dziś ubogi
widzi lepiej
w szczegółach jest ukryta siła
16 kwietnia 2014
zastygły
zakładam ciemne rękawiczki
już nie chcę zostawić śladu
bycia
kiedyś i one się poplamią
zetrą i zostawią odcisk
ciszy
inwigilacja w ciemno siebie
nie popłaca więc nagrodą
sumień
w źrenicach szeroko otwartych
czai się fałsz i obłuda
cienia
poprzez szlaki zawiści donikąd
w nie moich spojrzeniach problem
tłumu
14 kwietnia 2014
w zwierciadle
udaję poetę
w lusterku stroję miny
nadrabiam uśmiech
który dzisiaj nie pasuje
nic nie jest proste
a najmniej chyba prawda
z dziurawymi rękawami
po losu obu stronach
fałsz wykrzywia obraz
malowany ciszą minionych dni
spogląda w jutro
tylko czy będzie jeszcze
11 kwietnia 2014
⇔
w ulotnych pozorach
nie piszę zwięźle
po to
by tylko mnie czytać
wymagam zamyślenia
zrozumienia otoczki
na złotej tacy podana strawa
jest tylko lękiem
i błędną namiastką
jestem jak tęcza
wciąż
błyszczę nadzieją
po burzy groźnej z piorunami
6 kwietnia 2014
latanie na jawie
bez udziału emocji
podążam śladami myśli
mgła zatrzymuje
kadry widzeń
okrywając uczucia
milczeniem chwili
ciszę zabrał
nurt rzeki biegnący
w korycie doświadczeń
pozostał gorzki
smak cierpienia
w niemych obrazach
niedoskonałości
czas oczekiwania
5 kwietnia 2014
zapytam później
skamieniał kręgosłup
w niewypowiedzianych słowach
nie pomogły monity
słuch postradał zmysły
obawa wybałuszyła oczy
na oczywiste
błądziła w oczekiwaniu
dojrzewającej nadziei
4 kwietnia 2014
podróż
udaję że się nie boję
w lusterku nadrabiam miną
myśli są - to dobrze
tylko wiary zabrakło
na przekór
nie zmienię biegu wydarzeń
pójdę już
24 marca 2014
drzewo
w rozłożystych konarach
wiatr przenosi miniony czas
zmienia obrazy dni
kilka tylko odnóg
jest chorych
to taka
wścieklizna przeszłości
lecz przy odpowiedniej
odżywce słońca powraca siła
wielu ma pośród listków
gospodarzy
żyją w symbiozie nadziei
bo silne
ma przetrwania korzenie
jest dumne
17 marca 2014
izolacja
nie ma mnie miedzy
wciąż bywam
poza czymś
poza kimś
poza sobą
czas jest
prześladowcą
bezlitosnym w działaniach
lewitacja pośród
staje się bezsensownym
byciem
27 lutego 2014
(po)byt
znów pragnę wybrać się w podróż
taką niezwykłą
z marzeń
w przestworzach orbity mijać
nawet te małe
w kadrze
oglądać Ziemię z wysoka
patrzeć na ludzi
z góry
szybować wyżej od orłów
rzucać im uśmiech
czuły
teraz przesadzam ogromnie
snu naciągnę dziś
linkę
wyślę wam kartkę z podróży
jeśli znajdę tam
skrzynkę
23 lutego 2014
(nie)zwykły
ma różne kształty
wielkość i wykonanie
czasem spina
podtrzymuje lub jest ozdobą
wzrok przyciąga
i przynosi szczęście
kiedy to kominiarz
czasem jest tylko przyciskiem
w mechanizmie ruchu
tak ważny
w swej małej istocie
szkoda
że nie jestem takim
guzikiem
15 lutego 2014
idąc
na przystankach sprawdzam
rozkłady jazdy
nigdzie nie pojadę
- wiem
świadomość komunikacji
kołysze czas
nie - to nie pustka
jedynie kęs nadziei
na jutro
28 stycznia 2014
Dwie drogi
Wszystko stało się drogą
co było cierpieniem
Spadł zimny deszcz,
zmokły ambicje.
Przy rozstajnej kapliczce
różne są drogi.
Wyschły rzęsy
w słonych oczekiwaniach,
krzaki zgięte
ciężarem chwili
garbaty uśmiech posyłają.
Nawet Madonna
za ogrodzeniem milczy.
Tylko usta
płaczą.
dedykowany sobie
11 stycznia 2014
codziennie
garnitur
na białej koszuli
nawet bez święta
tak trzeba
krawat skąpany w bigosie
i to puste miejsce
dla ciebie
zabrakło wiary
gdy krzesło o talerzyk krzyczy
nie rozumiem
a tam
kamień rzucony
dla poklasku bo inni
dziś ja ten sam
w boleści
pomimo siebie
choć Szczepan
patrzy na ciebie
tak bardzo zaufał przecież
bez sensu
kiedyś
dzisiaj nieme cierpienie
25 grudnia 2013
kim jestem
gdy zacinam się przy goleniu
niczym
stary komputer na drugim dysku
umieram
niezłapane myśli zgagą
przypiekają
sfrustrowany przełyk
w zmarszczochranie*
zmieniam poprzednie wcielenie
szukam siebie tam
gdzie i tam już nie znajdę
nie wiem kim jestem
stary grat
nie jest potrzebny
nikomu
15 grudnia 2013
*zmarszczochranie - neologizm
samo(o)sąd
na stole dwa tylko naczynia
takie jak ja w sobie
kruche
flaszka jest do połowy pełna
a może już pusta
w połowie
druga jej część tkwi we mnie
cholera jakoś
nie służy
gmatwa myśli i słowa
bełkot się toczy
ponury
łzy w monologach skłócone
kapią do szklanki
bez liku
na kaca jutro posłużą
w goryczy
kielichu
24 listopada 2013
ubrana dusza
o czym wiatr szepcze
krążąc we włosach
jaki głos niesie
wysoko w górach
co mówi rzeka
płucząc kamienie
a jakim nurtem
z brzegiem rozmawia
jak tęskni serce
i czego pragnie
ile uczucia
w sobie pomieści
co myśli ziarno
kiełkując w ziemi
z uśmiechem słońca
wesoło gwarząc
tylko poeta
nie widząc widzi
nie słysząc słyszy
duszą poczuje
świat zbudowany
na wrażliwości
z nim to pod rękę
chadza przez życie
23 listopada 2013
krach
padł system jestestwa
mgła frustracji niczym
papierosowy dym krąży
w umyśle
który już nie chce
delektować się pięknem
nawet ta kawa osłodzona
uśmiechem
dzisiaj już nie smakuje
pogoń za sławą mocniejszą
od siebie
pieniądzem kupionym
łzami rodziny
proszą
bądź człowiekiem
tylko
i aż człowiekiem
16 listopada 2013
uczeń pokory
proszę
przygarnij Panie
mnie sługę - marnego poetę
w drodze dziś do przebycia
wskaż gdzie bym mógł
ukoić rany
przecież jestem tym małym prochem
który
kurz myśli zostawia
krzyk duszy przelewam na papier
w kartkach się uczę
pokory
nie umiem cierpieć w milczeniu
na ten długi czas
wędrówki
proszę
natchnij mnie Panie
małą iskierką nadziei
14 listopada 2013
dziurawe szczęście
przygarbiony ciężarem
krzyża
prostuję ramiona
rozparte w znaku zwycięstwa
na pozór wolne
choć w bólu
przemijania
niczym ten zdechły królik
na pasztet
z odorem dla much
niejadalny
próbuję siebie
chcąc oddychać - nie umiem
7 listopada 2013
za późno
nie wystarczy włożyć buty
by iść do jutra
kiedy jest jeszcze dzisiaj
a nawet wczoraj
klepie wspomnieniem po plecach
i odciski przeznaczenia
pęcherzami się już zadomowiły
przecież
pantofle losu są tak niewygodne
szczególnie na spóźnionych marzeniach
w przetartych skarpetach
drogi donikąd
2 listopada 2013
Obecni w nas
po bezdrożach wieczności
krążą cieniem wspomnień
pilnują snów swoich
dzisiaj tak spokojnych
w ciszy drzew smutnych
muskanych już wiatrem
zatrzymują na chwilę
na ułamki spojrzeń
wnikliwych w mogiły
pacierzem milczącym
w najbliższych zapomniani
proszą o zdrowaśkę
w skupieniu zmówioną
tę jedną jedyną
nieobecni ciałem,
duchem jednak żyją
nasi i ci obcy
na zawsze spokojni
31 października 2013
cienie
szukam
imienia w głowie
a pustka odpowiada echem
na długiej lince
wiatru
płaczki-wrony
ogłuchły
zakrakane brzóz wspomnieniem
głośne są posągi
pomalowane mchem
na wypominki
opodal
na pieniążki
zamknięte powieki
spróchniałych krzyży
29 października 2013
życie
to taki ogromny market
z ponumerowanymi półkami
leżą
na nich równo
poukładane wszystkie uczynki
te dobre
leżą w głębokim końcu
przy wyjściu na zaplecze
gorsze
są na samym początku
z promocją i bonusami
tylko
kiedy już wychodzisz
musisz wyłożyć byt na taśmę
"Kasjer"
podliczy twe trwanie
i wystawi szczegółowy rachunek
tylko
nie da się już
zapłacić kartą debetową
28 października 2013
dylematy (po prostu ja)
nie umiem kochać
kochając
tęsknię co dnia
kiedy zranię
czytam odczucia
będąc ślepcem
muzyki miłości
słucham w głuchocie
podnoszę się tuż
przed upadkiem
idę w nieznane
stojąc przy oknie
bez wiary
ufam bliźnim
rozumiem siebie
nic nie pojmując
chyba już
nadszedł czas
22 października 2013
nie poddam się
po omacku
na jednej zdrowej nodze
przemierzam koślawe drogi
drugą chyba
diabli do piekła wzięli
na podpałkę dla grzeszników
a może ku przestrodze
niech się nasycą
do woli jeśli
brakuje tam ognia
płomień miłości
i chęci do życia we mnie
i tak nie zgaśnie
byle do przodu
co dnia
z nadzieją na inne jutro
19 października 2013
kryterium
nie zmienisz oczywistości
spojrzeniem nadziei
jest nieunikniona
niczym pazurem grzebiąca kura
nawet mały Manneken pis na rogu
Rue de l’Etuve i Rue du Chene
już nie obsiusia z przypadku
lontu bolesnej zagłady
zasada tożsamości wciąż
pojawia się na horyzoncie
półprawdy zmieszanej
ze znaczeniem jasnej definicji
12 października 2013
w milczeniu
nie narzucam się nigdy
piszę co myślę
co czuję
to nic że niezrozumiale
wszystko
jest we mnie zagadkowe
niepokorne
chociaż tak ciche
w pozornym spokoju
kiedy burza w krwiobiegu
zasnąć nie daje
tętniąc
noc jest ciemną masą
3 października 2013
widzę inaczej
nieprzewidywalność w grze
o lepsze jutro bywa
tak bardzo dzisiaj oczywista
kołowrotek myśli
sam się już zamotał
przerwał nić wątku
na świetlaną inność
cień drzew ubogich
w nadziei przedwiośnia
tuli czarne ptaki
na złe zimowanie
pomnik zafajdany
gołębim odchodem
nie zna odpowiedzi
na zwykłe Quo vadis
30 września 2013
Kołysząca nostalgia
Poprzez zwodzone mosty
przemierzam życie
zawieszone na linach iluzji.
Brzegi tej samej rzeki
zdają się być tak obce,
horyzont daleki.
Przenikliwy wiatr
kołysze tożsamość
w nurcie mijających lat.
Melancholia coraz częściej
wypycha spojrzenie w przyszłość,
na inny kierunek logiki.
26 września 2013
Nie widzę
Czas zmienił
kolor oczu,
wąsy przyprószyła
siwizna.
Pod szarym obliczem
skryła się ciekawość -
na ludzi, na życie.
W niebieskim
spojrzeniu błysku zabrakło,
ale przecież
tlą się jeszcze iskierki.
Jest nadzieja...
12 września 2013
Cień
Przyodział szatę niecierpliwości,
krok w krok podąża za oryginałem.
Szyderczy uśmiech na ustach gości,
tak bardzo pragnie być ideałem.
Jednak wciąż jesteś odbiciem tylko,
kopią rzuconą w przestrzeń nieznaną.
Chociaż przypięty stalową szpilką,
wciąż pozostaniesz pozą przegraną.
2 lipca 2013
wieża przegranego życia
skazany na bezsilność
w cieniu samotnej prawdy
zadaję pytania
które i tak
nie silą się na odpowiedź
rozpisuję sumienie
w prozie istnienia
nie oczekując
absolutnie nic w zamian
nie ucieknę w bezsilność
która jest tak oczywista
na porażkach zbuduję
inną wieżę
opartą na fundamentach
smutnych doświadczeń
17 czerwca 2013
Modlitwa
Wybacz mi Panie,
bo zgrzeszyłem.
Zgrzeszyłem przeciw miłości.
Byłem pyszny w miłowaniu,
wiadra pełne uczuć
czerpałem ze źródła szczęścia
Zgrzeszyłem przeciw nadziei.
Ciągle wątpiłem w oddanie,
tkwiłem w przekonaniu
o własnej miernocie.
Zgrzeszyłem przeciw prawdzie.
Oczerniany przez zawiść,
broniłem honoru-
byłem zbyt dumny.
Zgrzeszyłem przeciw wierze.
Wszedłem na ścieżkę zwątpienia,
byłem głuchy na siłę głosu,
poszedłem drogą pogardy.
Zgrzeszyłem przeciw mądrości.
Wzmocniony słowami
w serca radosnym biciu
-otworzyłem duszę.
Wybacz mi Panie,
bo zgrzeszyłem.
Proszę, zmaż winy moje,
uwolnij od kary.
Kielce-Końskie, 7 grudnia 2011
⇔
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
Zegar tyka, czas ucieka |
|
|
|
|
|
 |
|
Zaznacz |
|
|
|
|
|
 |
|
Kontakt: |
|
|
|
|
|
 |
|
Kilka słów o mnie |
|
|
|
|
|
|
Ur.26 grudnia 1957 r. w Kielcach.
Z wykształcenia budowlaniec (Technikum Budowlane).
Przez wiele lat był właścicielem dwóch prywatnych przedsiębiorstw.
W 2009 r. uległ wypadkowi komunikacyjnemu, a od grudnia 2011r. porusza się na wózku inwalidzkim.
Przygodę z poezją zaczął już w szkole podstawowej, lecz pisał tylko do szuflady
Po wypadku zaczął publikować swoje wiersze na portalach internetowych oraz fb.
Jest założycielem i właścicielem Portalu poetyckiego http://e-skwerekpoetow.pl
W lipcu 2016r, wydał drukiem debiutancki tomik poezji zatytułowany "Taniec chaosu".
W październiku 2017r. ukazał się drugi tomik poezji zatytułowany "Obok".
Szczęśliwy dziadek wnuczek. |
|
|
|
Stronę odwiedziło 15809 odwiedzający - dziękuję |